Wędruję, piszę, opowiadam, fotografuję. Lubię wschody słońca, choć zazwyczaj na nie nie wstaję. Ogarniam, kiedy wszyscy wokół już nie ogarniają. Gdybym mogła, zamieszkałabym z psami w domku w górach, a z ugoszczonymi wędrowcami grała w planszówki do białego rana. Może wspólnie dotrwalibyśmy do wschodu?
W 2018 roku byłam sfrustrowana, że nadchodzi majówka, a ja nie mam kasy, żeby pokryć drogie noclegi w szczycie sezonu, ani auta, żeby tam dojechać, ani nawet czasu bo studiowałam i pracowałam jednocześnie. Ale uznałam, że skoro potrafimy przejść po górach 20km dziennie, to może uda nam się właśnie tak spędzić majówkę?
Co się dzieje, gdy dwójka miłośników gór ma za zadanie przejechać z Wrocławia do Warszawy załatwić parę spraw? Zahacza... o Słowackie Tatry, tak po drodze. Tym sposobem w 4 dni zrobiliśmy kółko po dolnej części Polski. Noclegów szukaliśmy na bieżąco, z dnia na dzień.
Chciałam sprawdzić kilka vanlife'owych patentów i zdobycie Śnieżnika (1424m npm). Udało się zdobyć szczyt pomimo naprawdę upierdliwego wiatru, który w ogóle nie pozwolił nam usnąć na Hali pod Śnieżnikiem. Na następny dzień, niedługo po zejściu ze Śnieżnika, pogoda przybrała bardzo złowrogi wyraz komplikując nam plany.
Przyznam Wam się, że nie lubię tłumów i dlatego uciekam w góry. Właśnie dlatego nie wybieram popularnych kierunków! Gdzie są te dzikie zakamarki Sudetów?
W styczniu i sierpniu 2019 roku wrzód rogówki dopadł Fibi. Po konsultacji z wetem i wdrożeniu leczenia szukałam w Internecie treści, które pozwoliłyby ukoić stres. Wspomnień, doświadczeń, rozmów, tekstów. Nie znalazłam, więc napisałam je sama. Ten post jest dla Was.
Czy zastanawiałeś się kiedyś "co ludzie powiedzą", kiedy zobaczą Cię z plecakiem, namiotem i psami w sercu gór? Gdzie pojechać po uprzejmości? Jakich sytuacji unikać?