Dania kamperem z psami. Trasa, miejsca, mapa

W sierpniu 2024 roku pojechaliśmy z psami do Danii w pierwszą taką podróż kamperem. Objechaliśmy cały kraj i przygotowaliśmy mapkę miejsc, które odwiedziliśmy. Ten post to nic innego, jak podsumowanie i zebranie opisów pinezek w jednym miejscu, dla łatwiejszego wyszukiwania słów kluczowych i planowania wycieczki.

Kiedy pojechać do Danii?

Do Danii pojechaliśmy w terminie 20-30 sierpnia 2024 roku. Niespecjalnie wybieraliśmy ten termin z wyprzedzeniem – po prostu tak wypadł nam urlop. Sam wybór destynacji też był przypadkowy i o Danii nie wiedzieliśmy zbyt wiele. Doczytałam tylko, że wspaniale się tam podróżuje kamperem, więc pomyślałam, że to dobry kierunek na pierwszą taką podróż nowym wozidełkiem.

Końcówka sierpnia to schyłek wysokiego sezonu. W wielu miejscach było wręcz kameralnie, szczególnie w dni, gdy nie dopisywała pogoda. Na drogach pojawiało się coraz więcej kamperów na duńskich rejestracjach… Jakby wiedzieli, że turystów jest już mniej. Coś jak nasze polskie wyjazdy nad Bałtyk we wrześniu. :)

Uważam, że to był bardzo dobry czas na wyjazd. Wprawdzie gdzieniegdzie już próżno było szukać otwartych restauracji i tętniących życiem ulic… Ale dzięki temu poznaliśmy tę „zwykłą” Danię. Pogoda była znośna – jak na Danię. W nocy było około 10-14 stopni. Połowę wyjazdu padało i było ponuro, ale nie było tak zimno, byśmy martwili się „co teraz?”. W drugiej połowie wyjazdu temperatura się nie podniosła, ale wyszło słońce. Szybko przyzwyczailiśmy się do duńskiej pogody i pod koniec przy 15 stopniach siedzieliśmy sobie w klapkach, podziwiając zachód słońca.

Objazdówka po Danii – nasza trasa

W tamtą stronę dojechaliśmy drogą lądową i objazdówkę po Danii zaczęliśmy wzdłuż jej zachodniego wybrzeża. Jechaliśmy na północ wzdłuż Morza Północnego, by po kilku dniach dojechać do Skagen i zobaczyć gdzie Morze Północne zderza się (dosłownie) z Bałtyckim. Dalej kontynuowaliśmy podróż na południe, wzdłuż Morza Bałtyckiego, by w końcu czmyhnąć na wschód, na wyspę Odense. Tę wyspę mijamy bez większej refleksji – zostawiamy sobie ją w całości na kiedy indziej. Odbijamy się też od Kopenhagi. Zwiedzanie tego miasta to większa logistyka, niż objechać cały kraj. Zaglądamy jeszcze na wyspę Møn, łapiąc ostatnie wspomnienia i zjeżdżamy do Gedser, gdzie wsiadamy na prom do Niemiec.

Myślę, że to był dobry kierunek! Wielokrotnie z mamą zastanawiałyśmy się, czy lepiej tak, czy w drugą stronę, czy lepiej coś dodać lub odjąć… Najchętniej wróciłabym na te dzikie wydmy nad Morzem Północnym, bo to kompletnie inny klimat niż rolnicze południe Danii i takie bardziej „europejskie” wyspy Odense czy Zelandia z Kopenhagą… Cieszę się, że moje pierwsze doświadczenia z Danią były właśnie tam, nad Morzem Północnym. Dzięki temu od pierwszego dnia zaznałam tej „inności” po latach siedzenia w Polsce :)

Na ile dni pojechać do Danii?

Nasz wyjazd trwał 10 dni, w tym 2 dni „dojazdowe”. Na miejscu spędziłyśmy więc 8 dni. Czy to mało? Tak, trochę za mało, by nie rezygnować z niektórych zaplanowanych atrakcji. Przy dobrej logistyce jest to jednak wystarczająco dużo czasu, by nacieszyć się kamperową Danią.

Mówiąc o dobrej logistyce, mam na myśli: dobry ale nie sztywny plan, noclegi w ciekawych miejscach i wyrozumiałość dla pogody. Ja codziennie rano sprawdzałam na przygotowanej mapce co mamy do zobaczenia po drodze na kolejny nocleg. Noclegów wyszukiwałam poprzedniego dnia wieczorem – nie zapowiadaliśmy się z wyprzedzeniem. W zasadzie, w ogóle się nie zapowiadaliśmy. A pogoda… no cóż, w Danii nie ma co czekać, aż się rozpogodzi. W Danii każda pogoda jest dobra, by gdzieś iść.

Gdybym mogła coś zmienić, chętnie pojechałabym do Danii na 14 dni. To dałoby mi swobodę, by posiedzieć dłużej w miejscu, które mi się podobało. Mimo to, w trakcie tej 8-dniowej wycieczki też zaznałyśmy trochę lenistwa i spokoju. A przede wszystkim, złapałyśmy bakcyla i wróciłyśmy z niedosytem!

Zobacz pozostałe posty o naszej podróży po Danii

  • TOP 10 miejsc/atrakcji, które miło wspominam z Danii (wkrótce post)
  • Dania kamperem z psem – udowodnię Ci, że warto (wkrótce, post i podcast)
  • Podsumowanie absolutne – dzień po dniu i finanse (wkrótce post)

Podróż po Danii – mapa

Na mapie zaznaczyłam miejsca, które odwiedziłyśmy oraz te, których odwiedzić nie zdążyłyśmy (to w ramach inspiracji, skoro już robiłam research… może się przydadzą, a pewnie sama skorzystam z nich kolejnym razem!). Zaznaczyłam też sprawdzone parkingi oraz miejsca, w których spałyśmy.

Możesz otworzyć tę mapę w osobnym oknie. Jeśli masz pytania, zadaj je w komentarzu lub napisz do mnie na Instagramie @dzikoscwsercu!

Poniżej znajdziesz opisy pinezek. Otwórz ten post na komputerze i znajdź interesujące się frazy klikając CTRL+F. Mam nadzieję, że ułatwi Ci to planowanie podróży po Danii!

Nie ma tu spisanych parkingów (bo po co), miejsc których nie udało nam się odwiedzić oraz kategorii „Pozostałe”. Zobacz je na mapie :)

Jeśli uważasz, że brakuje jakichś informacji, daj mi o tym znać. Dzięki i udanego wyjazdu! :)

Płatne atrakcje

Lyngvig Fyr – latarnia morska

Nasza pierwsza płatna atrakcja w Danii. Latarni morskich w Danii jest mnóstwo. Wstęp na latarnie jest płatny i podobny cenowo, dlatego pomyślałyśmy, że wejdziemy na jedną – akurat tu, nad Morzem Północnym z jednej i fjordem Ringkøbing z drugiej. Na górę nie można wejść z psami. Wejście prowadzi po bardzo ciasnych, kręconych schodach. Nie mam porównania z innymi latarniami, ale nie żałuję, że weszłam akurat na tą. Uroku dodaje klimat morza północnego i te puchate wydmy! Po zejściu z latarni polecam wybrać się na spacer na plażę. Zdecydowanie jest tu inaczej niż nad Bałtykiem.

Za wstęp zapłaciłyśmy 75DKK (aktualne ceny sprawdź na stronie!). W budynku „recepcji” jest sklepik z pamiątkami – są nawet akcesoria dla psów z recyklingu! I toalety. Parking to ubity plac blisko latarni, wokół nie ma praktycznie żadnych innych zabudowań. Na parkingu ciężko o cień, ale ten rejon nie jest też przesadnie słoneczny.

Lyngvig Fyr Strand – wybrzeże przy latarni morskiej

Poleca się na spacer. Można z psem. Jest dzikość, piach i wiatr, czasem deszcz. Chodzimy tylko po wyznaczonych ścieżkach!

Bunkier-muzeum w Hanstholm

To absolutny must-have dla ludzi wkręconych w odkrywanie śladów historii.

Bunkermuseum Hanstholm to muzeum lokalnej(!) historii okresu II Wojny Światowej. Jest zlokalizowane w kompleksie największych fortyfikacji militarnych z tamtego okresu, położonych na terenie Danii.

Backstory:
Hanstholm było malutką, rybacką wsią, kiedy Niemcy postanowili wybudować tu ciężką baterię przybrzeżną. O skali przedsięwzięcia niech przemówi fakt, że w skład baterii wchodzą cztery wieżyczki działowe, które doskonale widać na zdjęciach satelitarnych. Mają po 5 metrów głębokości i po 25 metrów średnicy. Były podstawą dla ważących 110 ton dział, zdolnych wystrzelić amunicję o kalibrze 38cm na odległość 55 kilometrów No bydlę! Podobny bunkier wybudowano w Kristiansand w Norwegii. Razem strzegły cieśnin Skagerrak i Kattegat – czyli przeprawy na Morze Bałtyckie.

Co tu zobaczysz?
Bunkier był domem dla około 90 niemieckich żołnierzy. Znajdziesz nie tylko budowy, ale przede wszystkim historię współżycia lokalnej ludności z Niemcami. Spoiler: żyli w niezłej komitywie. Bardzo ciekawe doświadczenie – zobaczyć II WŚ z perspektywy innej niż ta polska. Przejdziesz przez zaaranżowane pomieszczenia socjalne i techniczne. Staniesz pomiędzy pryczami, jak jeden z żołnierzy.

Zwiedzania oficjalnie jest na około 1-2h, ale szczerze mówiąc, można tu spędzić pół dnia. Jest mnóstwo czytania, mnóstwo eksponatów, rekwizytów, interaktywnych plansz, ilustracji wyjaśniających choćby to jak działały podwodne miny. Wystawa jest w języku duńskim i niemieckim. Angielskie tłumaczenie jest udostępnione w formie zbindowanej „książeczki xero”, którą wypożyczasz za darmo i łazisz od stanowiska do stanowiska. Wszystko ponumerowane, przetłumaczone od dechy do dechy. Nic nie tracimy! Później warto zejść na dół, do pomieszczeń bunkra, a jeszcze później przejść się po okalającym bunkier lesie i poszukać innych, mniejszych bunkrów, składów amunicji i

Wspaniała alternatywa na deszczowy dzień. Niestety, nie można z psem. Wejście jest płatne (sprawdź na stronie cenę biletów).


Darmowe atrakcje

Rubjerg Knude Fyr – latarnia morska na wydmie

Popularna atrakcja, latarnia morska na wydmach. Wokół tylko piasek i wiatr. Latarnia została jakiś czas temu przesunięta w głąb lądu, ze względu na ryzyko podmycia/podwiania fundamentów.

Można z psem, można podziwiać za darmo. Ludzi raczej dużo, to jeden z najpopularniejszych przystanków na mapie Danii.

Mårup Kirke

Malutki cmentarz osuwający się do morza. Kiedyś był tu jeszcze kościółek, ale musiał zostać rozebrany/przeniesiony kilka lat temu. Cmentarz jest malutki i położony przy samej wydmie. Stanowi atrakcję turystyczną, ale pamiętajmy, że to przede wszystkim miejsce lokalnej pamięci.

Nie wiem, czy „polecam”. Turystycznie – nic spektakularnego. Emocjonalnie – niektórzy przystają ulegają refleksji. O przemijaniu, o sile natury, o samotności przed i po śmierci, o roli człowieka w trwającej od milionów lat historii świata.

Odwiedzamy za darmo. Można z psem, ale nie wypada.

Plaża samochodowa na wyspie Rømø

Must see Danii – jedna z najpopularniejszych atrakcji tego kraju – szeroka na 2 kilometry plaża, na którą można wjechać autem. Piasek jest tak twardy, że wjeżdżają tu nawet największe kampery. Nie ma tu pasów, dróg, każdy jeździ jak chce i staje gdzie mu się podoba. Uwaga na głęboki piach (można się zakopać) i przypływy (gdy my tu byliśmy, większość plaży była pod wodą.

Pinezka prowadzi do wjazdu na plażę. Wjazd jest darmowy. Nie można tu zostać na noc.

Pomnik: Men by the Sea

Ogromna rzeźba 4 siedzących mężczyzn. Znak rozpoznawczy Esbjerg – miejscowości obok. Pierwotnie rzeźba miała stanąć w Grenen/Skagen (najbardziej wysunięty na północ punkt kraju, gdzie spotyka się Morze Północne i Bałtyckie), no ale stoi tutaj. Ma przypominać o relacji człowieka z naturą i tym jak mali jesteśmy w obliczu natury – szczególnie tu, w Danii, gdzie wiele od tej natury zależy.

Po drugiej stronie ulicy znajduje się fokarium (nie byliśmy). Można się też stąd wybrać na spacer plażą do przemysłowego portu.

Bovbjerg Fyr

Mała, okrąglutka i czerwoniutka. Pośrodku niczego. Można zaparkować na parkingu po przeciwległej stronie ulicy lub bliżej klifu (tam też polecam przystanąć – przepiękne widoki na dziki klif, bunkry i równie dzikie Morze Północne). Na pastwisku pasą się kucyki. Wokół nie ma nic poza tym.

Nie wchodziłyśmy na górę. W środku jest kawiarnia, małe muzeum i toalety.

Park Narodowy Thy

Jest tu do odkrycia z pewnością więcej, niż nam się udało. My trafiłyśmy w potwornie wietrzny, wręcz apokaliptyczny dzień. Dojechałyśmy w to miejsce pod samą wydmę, na legalny i darmowy parking. Nie dało się zejść na plażę – z wydmy zacinał piach z mżawką, a morze było tak wzburzone, że strach było schodzić na dół. Niemniej, warto zaplanować tu spacer po tych puszystych pagórkach (na mapy.cz zaznaczone są oficjalne szlaki). Można też poszukać miejscówki na południe od miasteczka Norre Vorupor, bo Park Narodowy Thy ciągnie się wzdłuż wybrzeża przez kilkadziesiąt kilometrów.

Oczywiście, można z psem, którego – jak w całej Danii poza wyznaczonymi miejscami – trzymamy na smyczy!

Przepiękny, nadbrzeżny Park Narodowy, otaczający opieką przede wszystkim dzikie, trawiaste wydmy. Warto odwiedzić to miejsce dla uczucia przestrzeni i wolności. Parkingów w tym PN jest kilka, podobnie jak szlaków i miejsc, w które można się udać. My tylko liznęłyśmy tutejszego piękna i nie zobaczyłyśmy wszystkiego, tym bardziej, że pogoda wybitnie nam NIE dopisała… Sprawdź lokalne pinezki, żeby dowiedzieć się gdzie zaparkowałyśmy i co chciałyśmy zobaczyć.

Bateria Vigsø

Bateria nadbrzeżna składająca się z kilkunastu bunkrów, zbudowana w 1941 w ramach Wału Atlantyckiego. Położona w pierwszej linii wydm, by chronić wschodniej flanki Hanstholm. Dziś bunkry znajdują się na plaży i częściowo w wodach Morza Północnego. Na wydmie wciąż widać wcięcia w terenie (nie wydeptane ścieżki) – pozostałości po umocnieniach baterii. Widać to doskonale na zdjęciach satelitarnych Google.

Atrakcja jest darmowa. Brak tablic informacyjnych. Można z psem.

Bulbjerg Knude – klif, bunkier, rezerwat

Przepiękny klif wcinający się w piaszczystą plażę. Bardzo chciałabym tu jeszcze wrócić i odkryć więcej ścieżek, a także zejść na plażę. Niestety, kiedy tu byłyśmy, pogoda była bardzo zła, wręcz niebezpieczna. Wiał skrajnie porywisty wiatr i udało mi się tylko trochę zejść w kierunku plaży – nie doszłam do klifu ani bunkra. Zawróciłam ze względów bezpieczeństwa. Pocieszyłam się krótką wizytą w bunkrze tuż przy parkingu. Nie mogę się nadziwić, że dziś tu parkujemy, a kiedyś to miejsce było zdefiniowane przez swój militarny charakter.

Atrakcja darmowa, można spacerować tu z psem.

Lonstrup – plaża

W zasadzie nic wielkiego, gdyby nie fakt, że spotkaliśmy tu wylegującą się dziką fokę.

Rabjerg Mile

Ogromna (największa w Europie) wydma śródlądowa, która wędruje ok. 35 metrów rocznie. Wstęp za darmo (jak na plażę), można z psem (dużo ludzi zabiera tu psa). Brak ścieżek, łazimy jak chcemy. Widać stąd zarówno Morze Północne, jak i Morze Bałtyckie. Dobrze odwiedzić to miejsce przed wjazdem na Skagen/Grenen i zbudować sobie napięcie oczekiwania na „kraniec cypla i spotkania dwóch mórz”. ;)

Miejsce oczywiście szalenie popularne wśród osób zmierzających lub wracających z Skagen/Grenen.

Po powrocie do auta polecam przemyć/przepłukać czymś oczy. Sobie i psom.

Den Tilsandede Kirke

Kościółek zakopany w piachu. Dosłownie, z kościółka zostałą tylko wieża, na którą można się wdrapać za darmo. Do kościółka dojdziemy szeroką, piaszczystą ścieżką. Wiele osób zabiera tu psy, ale pomimo przestrzeni, miejsca jest mało i uwaga turystów koncentruje się w tym jednym punkcie, więc my zostawiłyśmy psy w kamperze.

Wiele osób przyznaje, że to miejsce „dupy nie urywa i spodziewali się że można będzie zobaczyć/wejść do tej zasypanej części”. Mimo wszystko, warto odwiedzić to miejsce, zrobić spacer i zastanowić się jak to się dzieje, że natura postanowiła pogrzebać kościółek żywcem.

Grenen

To tu spotyka się Morze Północne i Morze Bałtyckie. Ich wody dosłownie zbijają piątkę, nachodząc na siebie z naprzeciwka. Dziwne miejsce. Natura jest wspaniała!

Można tu dotrzeć piechotą lub traktorkiem z naczepą. Nie korzystałyśmy z traktorka, ale wiemy że jest biletowany i odjeżdża z parkingu przy rondzie. Kursuje wte i we wte, więc czasem trzeba na niego poczekać. Nie wiem, czy można z psem.

Piechotą można tu dotrzeć na dwa sposoby. Pierwszy: plażą wzdłuż Morza Bałtyckiego. Tę trasę wybiera absolutna większość turystów, bo jest najbardziej intuicyjna. Drugi: wydmami (sprawdź zdjęcia satelitarne i mapy turystyczne). To bardzo, BARDZO szeroka i piaszczysta droga, która wyprowadza nas na plażę Morza Północnego. Jest zdecydowanie mniej uczęszczana. To tędy jeździ traktorek. Prowadzi tędy czerwony szlak. Jest dłuższa niż trasa wzdłuż Bałtyku i może być zalana morską wodą, która wdziera się tu w trakcie przypływów. Można wtedy zdjąć buty i kroczyć, byle przed siebie. Fajna alternatywa, szczególnie jeśli na końcu czeka nas tłum chcący sobie zrobić zdjęcie z falami. Idąc właśnie tędy, możemy na chwilę poczuć się, jakbyśmy na cypelku byli niemal sami.

Na samym cyplu – dużo ludzi stojących w miejscu. Wiele osób zabiera też psy, ale raczej wszystkie są na smyczy (o to Duńczycy bardzo dbają, więc turyści też muszą).

Plaża w Øster Hurup

Wspaniałe miejsce na powolny spacer, szczególnie po obiedzie. Mierzeja otoczona morzem, pełno ptaków i muszli. Czuć niekomercyjny, dziki Bałtyk. Aż dziw, że to to samo morze, co u nas w Polsce!

Psy oczywiście tylko na smyczy!

Ejer Bavnehøj (170m n.p.m.)

Uznawany za najwyższy szczyt kontynentalnej Danii. Można tu podjechać autem (parking darmowy) i wejść na szczyt „wieży widokowej” (albo wjechać windą za dodatkową opłatą. My byłyśmy poza sezonem i wszystkie drzwi były otwarte do zwiedzania za darmo. Z góry rozpościera się widok na bardzo „polskie” pola uprawne. To ta część Danii, która jest zdecydowanie bardziej rolnicza, niż to co widzieliśmy nad Morzem Północnym.

Na górę nie polecam zabierać psów, platforma jest spora, ale ryzyko spadnięcia rośnie wraz z pomysłowością psa.

Atrakcja typu „przystanek w trasie”, na 5 do max 30 minut, jeśli policzymy wypicie kawy w kamperze.

Ulvshale Strand

Przepiękna, dzika plaża. Dość szeroka, pusta, jak wiele tu w Danii – bo w przeciwieństwie do Polski, o linię brzegową i swoje miejsce na piasku, walczyć nie trzeba. Starczy dla wszystkich :)

Białe klify Møns Klint

Przepiękne klify UNESCO, które można odwiedzić z psem.

Jest kilka tras spacerowych (mapy dostępne na miejscu w formie papierowej, wraz ze wskazaniem aktualnych ograniczeń powstałych np. w wyniku przypływu/odpływu). Aby zobaczyć klify trzeba zejść na dół ciągnącymi się przez ok. 300-350m schodami. Są szerokie jak zwykłe schody i jak raz się na nie wejdzie, to schodzi się z nich dopiero na dole. Nie ma gdzie ustąpić, odejść po łuku jeśli będziemy mijać się z innym psem. Jest kilka platform, na których można się zatrzymać, ale są one niewielkie (mieści się tam tylko ławka do odpoczynku). Być może któraś z najdłuższych tras wskazanych na mapach nie wiedzie schodami. Te, które są najkrótsze i zaczynają się pod budynkiem geocentrum, są oczywiście najbardziej oblegane.

Geocentrum też warto zwiedzić – opowiada o tym, co skrywa ziemia i historia. Bilet wstępu kosztuje ok. 100zł.

Same klify są przepiękne i do dziś jestem w szoku, że taki teren UNESCO możemy zwiedzać z psem. Warto!

Amager Strand

Kopenhaga była dla nas ogromnym rozczarowaniem. Mieliśmy problemy z parkingiem (i przede wszystkim, wjazdem starszym dieslem) i byliśmy przytłoczeni wielkim miastem. Odwiedziliśmy obrzeża Kopenhagi z widokiem na odległe o kilkanaście kilometrów centrum. Na Amager Strand jest wiele zieleni, parków, piaszczystych plaż. Wiele tu pływaków, trochę surferów, można grać w piłkę plażową, spacerować, opalać się, objechać rowerem. Po drodze jest kilka kawiarni. Nie ma sensu jechać tu specjalnie, ale można zajrzeć jeśli z jakiegoś powodu szukasz pocieszenia po Kopenhadze.

Aby dostać się stąd do centrum, należy przejechać komunikacją miejską lub rowerem.

Noclegi

DANCAMPS Holmsland (kemping)

Kemping tuż przy plaży Morza Północnego. Magiczne miejsce, natura, piękne i surowe zabudowania wokół. Plaża jest po drugiej stronie wysokiej wydmy, dostępna cały dzień. Bywa, że mocno tu wieje – w okolicy brak drzew czy innych przeszkód dla wiatru. Hula, jak to w Danii. Sanitariaty dość surowe, ale czyste i przemyślane. Można z psem oczywiście. Jeśli lubisz kempingi, ten też może Ci się spodobać. Dobra i o wiele mniejsza alternatywa dla popularnego i położonego nieco na północ kempingu DCU-Camping Lyngvig Strand.

No i hej, śpisz nad Morzem Północnym!

Zapłaciliśmy 290DKK za jedną noc. Aktualne udogodnienia sprawdź na stronie kempingu lub np. w aplikacji Campercontact.

Vilsund Havn (marina)

Nasz pierwszy nocleg w marinie.

6 miejsc na kampery (lepiej przyjechać wcześniej, bo w wysokim sezonie podobno jest bardzo tłoczno – my tu byłyśmy pod koniec sierpnia i na spokojnie przez całą noc jeszcze dwa miejsca stały wolne).

Jest troszkę trawy do wyprowadzenia psów – bliżej mostu, ale nie jest to teren na długi spacer. Sanitariaty super! Dźwięki z drogi i mostu wcale nie przeszkadzają, w nocy jest dość spokojnie.

Zapłaciliśmy 150DKK za jedną noc. Aktualne udogodnienia sprawdź na stronie mariny lub np. w aplikacji Campercontact.

Camper Parking (miejsce dla kamperów)

Rozległy trawiasty plac na ok. 10 kamperów. Tu pierwszy raz spotkałam się z koszeniem ścieżek na łąkach, by można było iść na spacer (samemu lub z psem) po wyznaczonej przez zarośla pętli. Coś wspaniałego! Właściciel, Tommy, zachęca do spacerów. Łazienka stara i w specyficzny sposób urządzona, ale czysta, schludna i absolutnie niczego nam tam nie brakowało. W nocy cicho, spokojnie, nawet pomimo, że obok jest droga główna. Rano obok kampera znalazłyśmy upominek – jajka od duńskiej, wiejskiej kurki.

Zapłaciliśmy 110DKK+5euro za jedną noc (płatność w kopercie do skrzynki, warto mieć gotówkę i nie kombinować z walutami). Aktualne udogodnienia sprawdź w aplikacji Campercontact i aktualnych opiniach kamperowiczów.

Holstebro (miejsce dla kamperów)

Trawiasty teren za domem uroczej, starszej pary. Sanitariaty w bardzo dobrym stanie i stylu, możliwość uzupełnienia wody. Uwaga: para zajmuje się jeździectwem. Polana, na której parkujemy jest otoczona przez pastuch i pastwisko, na którym pasą się dwa konie i kucyk. Można pójść w las na spacer, wzdłuż pastwiska. Konie są całkiem przyjazne i podążające za człowiekiem. Nic nie robią sobie z obecności psów, nawet jeśli te szczekają na nie z odległości.

Zapłaciliśmy 150DKK za jedną noc (płatność w kopercie do skrzynki, warto mieć gotówkę). Aktualne udogodnienia sprawdź w aplikacji Campercontact i w aktualnych opiniach kamperowiczów.

Gjodset (miejsce dla kamperów)

Właściciel nazywa to miejsce swoim rajem na ziemi i wcale mu się nie dziwię. Miejsca na dosłownie 4-5 kamperów wciśnięte tu i tam na terenie małej, ale wydajnej winiarni. Zabudowania w stylu „zbudowane własną ręką z tego, co miałem”. Wspaniałe miejsce, w którym nic się nie marnuje. Sam właściciel także bardzo ciepły, kontaktowy i inspirujący. Można załapać się na degustację wina. Chciałabym tu kiedyś wrócić, a o miejscach noclegowych przecież rzadko się to mówi.

Noc cicha, bo wokół tylko pola. Trochę ciężko o teren do spaceru z psem, jeśli nie chcemy deptać komuś pola.

Zapłaciliśmy 130DKK za jedną noc. Aktualne udogodnienia sprawdź w aplikacji Campercontact i w aktualnych opiniach kamperowiczów.

Norsminde Autocamperplads (marina)

Marina w miasteczku położonym z dala od głównej ścieżki turystycznej. Przepiękna, kameralna i zadbana – najwspanialsza, w jakiej zdarzyło nam się spać. Pomieści kilkanaście kamperów (podobno w sezonie jest tu jednak tłoczno, bo miejsce jest absolutnie magiczne). Jest zrzut i kran. Jest gdzie spacerować z psami, bo na pobliskiej łące-wydmie wykoszone są liczne ścieżki. Piasek na plaży jest tak delikatny jak słońce, które tu zachodzi.

Sanitariaty czyste i przemyślane, dostępne na kod. Wjazd i wyjazd przez szlaban. Są kosze na psie kupy.

Zapłaciliśmy 200DKK za jedną noc. Aktualne udogodnienia sprawdź na stronie mariny lub w aplikacji Campercontact i w aktualnych opiniach kamperowiczów.

Højbyvej 48 (miejsce dla kampera)

Ogrodzona (niepodłączonym pastuchem) polana obok gospodarstwa, które prowadzi młode małżeństwo. Jest toaleta i prysznic, dużo miejsca i trawy. Gospodarze zachęcają do spacerów w ich polach. Przygotowali też grę terenową – strasznie to urocze i polecam ich odwiedzić. ❤️

Gospodarze podpowiedzą też co zrobić w okolicy – na przykład w Roskilde, gdzie niestety nie dotarliśmy.

Zapłaciliśmy 150DKK za jedną noc. Aktualne udogodnienia sprawdź na stronie mariny lub np. w aplikacji Campercontact.

Moen Strand Camping – Ulvshale (kemping)

Kemping położony nad samym Bałtykiem. Można z psami, są dwa budynki z toaletami i prysznicami. Jest kuchnia polowa, miejsce na zrzut wody. WiFi tylko w budynku recepcji. Kemping, jak kemping. Gdyby w okolicy była fajna marina, pewnie wybrałabym marinę (tańsza, a udogodnienia podobne ;)).

Zapłaciliśmy 243DKK za jedną noc. Aktualne udogodnienia sprawdź na stronie kempingu lub np. w aplikacji Campercontact.

Nykøbing Falster (marina)

Piękny, mały port zastawiony wieloma łódeczkami. My trafiliśmy na fenomenalny, kolorowy i spokojny zachód słońca. Na pomosty można wchodzić z psem. Mieszka tu czapla i łabędź. Podjazd kamienisty, trawy dla piesków mało. Było bezpiecznie, choć dało się odczuć bliskość większego miasta (w przeciwieństwie do innych marin, w których spaliśmy).

Zapłaciliśmy 140DKK za jedną noc. Aktualne udogodnienia sprawdź na stronie mariny lub np. w aplikacji Campercontact.

Magdalena
Magdalena

Wędruję, piszę, opowiadam, fotografuję. Lubię wschody słońca, choć zazwyczaj na nie nie wstaję. Ogarniam, kiedy wszyscy wokół już nie ogarniają. Gdybym mogła, zamieszkałabym z psami w domku w górach, a z ugoszczonymi wędrowcami grała w planszówki do białego rana. Może wspólnie dotrwalibyśmy do wschodu?

Chcę być na bieżąco!
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
E-book "Gdzie w Sudety z psem?" - sprawdź opis!
Kup teraz, a ja z początkiem sezonu 2025 przypomnę Ci dokąd przyjechać, by turystycznie wesprzeć nas - powodzian. 70% ze sprzedaży przekazuję powodzianom. Zaufało mi już ponad 230 psiarzy!
RUSZYŁA PRZEDSPRZEDAŻ
E-book "Gdzie w Sudety z psem?" - sprawdź opis!
70% ze sprzedaży przekazuję powodzianom. Zaufało mi już ponad 230 psiarzy!
RUSZYŁA PRZEDSPRZEDAŻ