Dwa psy, Fibi i Krakers, biegnące po lesie z innym psem

Zabawy spacerowe, które pomogą Ci przygotować psa na wyjazd w góry

Wyjazd gdziekolwiek to całkiem nowe doświadczenie dla psa. Nowe środowisko, ludzie, nowe miejsce do spania, nowe zapachy i dźwięki. To dla psa duże wyzwanie. Można mu pomóc uzyskać komfort psychiczny dzięki schematom (patrz niżej), ale w jaki sposób i kiedy ich nauczyć? Można zacząć nawet na najbliższym spacerze od kilku prostych zabaw i małym treningów.

Schematy? Co? Jeśli nie wiesz o czym mówię, koniecznie przeczytaj mój post o schematach. Dowiesz się z niego jak zapewnić psu komfort psychiczny w obliczu nieustannie zmieniającego się otoczenia w podróży…

Zaznaczam jednak, że nie są to profesjonalne porady behawiorysty, a jedynie propozycje luźnych zabaw. Jeśli masz konkretny problem (brak posłuszeństwa, ciągnięcie na smyczy, ucieczki i inne ekscesy), zgłoś się do specjalisty.

Rozumiem się z psem

Większość zabaw i ćwiczeń, które tu znajdziesz kręcą się wokół komend ruchowych. Ruszanie, zatrzymywanie się, skręcanie… Po co to wszystko, skoro pies pójdzie za Tobą? Skoro masz smycz, więc tak pokażesz psu że idziemy w prawo? Albo skoro jest mądry i sam rozumie kiedy poczekać?

Po pierwsze, wychodzę z założenia, że smycz powinna być dla mnie tylko wsparciem w treningu lub asekuracją w niepewnym lub niebezpiecznym momencie. W większości pozostałych sytuacji staram się komunikować z psem za pomocą gestów i poleceń głosowych. Na przykład zawczasu uczę psa co oznacza „powoli”, by na trudnym zejściu móc moderować tempem schodzenia psa, a nie ciągle „poprawiać go” i stopować smyczą.

Taka komunikacja wzmacnia też więź między nami. Mam być może złudne, ale jednak wyraźne poczucie, że się rozumiemy i możemy ze sobą na swój sposób „rozmawiać”. A jeśli traktuję psa jak pełnoprawnego członka wyprawy, to rozmowa jest podstawą sprawnego zarządzania tym stadkiem.

Po drugie, mimo tej więzi i mimo doświadczenia moich psów, nie zawsze mogę im ufać, że choćby wybiorą właściwy szlak na rozwidleniu. W takich sytuacjach zamiast szarpać się, ciągnąć za smycz i rozjeżdżać na drzewie, znaku czy innej przeszkodzie – mówię wcześniej „lelele”, co dla moich psów oznacza: „kieruj się w lewo/do lewej”.

Głównymi zaletami sprawnej komunikacji z psem są…

  • sprawniejsze pokonywanie przeszkód
  • podniesienie wspólnego bezpieczeństwa
  • uruchomienie psiego mózgu, angażowanie go w wędrówkę nie tylko fizycznie, ale też psychicznie
  • uwolnienie rąk od smyczy, które mogą spocząć np. na kijkach lub mapie
  • wzmocnienie więzi w relacji pies-opiekun

Listę przydatnych komend, zachowań i psich sztuczek znajdziesz w dedykowanym poście na moim blogu.

Komunikacja werbalna z psami pozwala mi puścić smycz i chwycić za kijki. Mam wtedy lepszą równowagę podczas pokonywania przeszkód, a mój organizm pracuje efektywniej.

No dobra, ale czy Twój pies się do tego nada?

Nauka tych rzeczy nie jest trudna i nie wymaga wybitnego treningu. Potrzebujesz tylko kumatego pieska, bo niestety nie każdy załapie co i jak. Koncept poleceń wymagających rozróżnienia prawej i lewej strony są na przykład nie do ogarnięcia dla Fibi… Ale potrafi się zatrzymywać i ruszać, a to już coś! Poza tym orbituje wokół Krakersa. Wystarczy więc, że to on kuma co i jak.

Więc ruszajmy, czego możecie zacząć się uczyć już na najbliższym spacerze?

Start i stop

Zatrzymywanie i startowanie na komendę to podstawowa, przydatna umiejętność. Wielokrotnie używam jej przed przejściami dla pieszych w mijanych wioskach, na trudnych odcinkach szlaku kiedy potrzebuję, by pies stanął… lub po prostu kiedy pies się zaplącze w smycz i potrzebuję, by chwilę postał w bezruchu.

Zasada jest prosta: na hasło STOP pies staje i stoi dopóki nie usłyszy START. Chociaż komendy mogą być oczywiście różne: stójruszamystopokej… Jak wprowadzić to w praktyce? Najprościej chyba delikatnie pomóc psu smyczą. Podczas kontrolowanego spaceru możesz zatrzymywać się co kilkanaście metrów i nagradzać psa kiedy również stanie obok Ciebie. A potem wydać hasło na start i wspólnie ruszyć.

To ćwiczenie wymaga do psa samokontroli.  Ważna tu będzie atmosfera treningu i skupienia na zadaniu. Harce zostawcie na potem!

To proste ćwiczenie i nie powinno sprawić Wam trudności. Pamiętaj, aby nagradzać psa za poprawne zachowanie. Na dalszym etapie nauki możesz spróbować nauczyć psa bardziej wymagających wariantów – np. zatrzymywać się, kiedy Ty wciąż idziesz dalej. Krok po kroku na pewno dojdziecie do celu!

Kierunki

Wiem, że wśród moich odbiorców robią spore wrażenie, bo w końcu pies rozróżnia lewą od prawej! Kierunki przydają nam się w szczególności gdy idziemy drogą i potrzebuję przykleić psa do pobocza („lelele” czyli „idź bardziej po lewej” czy też „kieruj się w lewo”) lub gdy dochodzimy do rozwidlenia albo przeszkody i potrzebuję wskazać psu właściwą drogę (wtedy „lelele” równa się „wybierz lewy wariant” albo „chodź na lewą stronę”).

Dzięki kierunkom nie muszę przeciągać psa smyczą, a do tego mogę zawczasu, przed przeszkodą, zareagować kierując go we właściwą stronę. Daje mi to lepszą i skuteczniejszą komunikację z psem, który rozumie jaki manewr musimy wykonać.

Naukę kierunków zaczynałam gdzieś głęboko w lesie, w praniu, na trasie, na szlaku, na drodze, w wyniku potrzeby chwili. Towarzyszyło temu sporo frustracji. Gdybym mogła zacząć jeszcze raz, pewnie spróbowałabym pokazać psu koncept kierunków w bardziej kontrolowany sposób. Na przykład na prostej, bezpiecznej drodze (polnej, szutrowej, bez ruchu drogowego) i na smyczy, przechodząc z lewej strony drogi na prawą. Stopniowo wprowadzałabym komendę głosową, a potem przeszkody – np. latarnie na chodniku, drzewa, rozwidlenia szlaków.

To prosta zabawa, ale wymaga od pieska myślenia i takiej mentalnej obecności tu i teraz. Krakers opanował sztukę kierunków, Fibi nie bardzo… ;)

Pamiętaj, żeby nagradzać psa za dobrze wykonane zadanie (zachowanie się, zachowanie spokoju, ruch itd). I pamiętaj, że nic na siłę! Słuchaj swojego psa, obserwuj go i staraj się dostosować rodzaj, sposób i tempo nauki właśnie do niego. A kto wie, może po drodze wpadniecie na inne ciekawe schematy, które można piesku wdrukować?

Komendy kierunkowe bardzo pomagają pokonywać przeszkody (drzewa, skały, znaki, pnie itd) bez szarpania się ze smyczą

Marsz przede mną

Niektóre psy mają tendencje do chodzenia za opiekunem. Najwyraźniej mają większe skłonności do bycia raczej przylepką niż liderem grupy. Na szlaku nie ma to większego znaczenia dopóki nie zaczniemy schodzić ze zbocza góry. Schodząc w dół nasze ciało zmienia środek ciężkości i trudniej nam utrzymać równowagę. Uczucie wysokości, sypki grunt, strome zbocze i cyk – mamy glebę! Gibie mnie do tyłu i lecę z plecakiem w dół, prosto na tyłek.

Gdzie jest pies? Oby nie za mną, bo przygniotę go swoimi 70kg + 20kg plecakiem. Dlatego właśnie na zejściach, szczególnie stromych, proszę psy by poruszały się przede mną. Mogę też upaść do przodu, owszem, ale naturalnie zachowujemy ten odruch pochylania się do tyłu na zejściach. To w tył leci się najczęściej, a przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia, niestety. :)

Poruszania się przede mną uczę na spacerach, po prostu przypominając się psom, kiedy tylko znajdują się za blisko mnie lub zostają w tyle. Pomocne są tu komendy „przód” lub „idź”, których psy uczą się niemal intuicyjnie w toku codziennych spacerów.

Wolny spacer

Po prostu. Zdarza się, że w górach potrzebujemy pójść baaardzo wolno. Tiptopkami niemalże, stópka za stópką, bo szlak się przykorkował, bo trzeba kogoś przepuścić albo jest bardzo stromy lub trudny. Wtedy psia cierpliwość wystawiona jest na próbę, bo przecież zawsze się kica hasa prędko szybko naprzód! A tu stać każą. Na stromych szlakach tak jest, że ja tuptam, a psy zrobią dwa pewne kroki naprzód i muszą stać.

Nie da się tego nauczyć inaczej jak po prostu tuptając i komunikując się z psem: stój, powoli, okej idziemy. Serdelki mądre są, to w praktyce załapią o co temu człowiekowi chodzi.

Postój i wyciszanie

Kiedy już się naćwiczycie warto zadbać o odpowiednie wyciszenie. To jedna z moich ulubionych umiejętności u moich psów. Po prostu usiąść i nic nie robić. Nie biegać, nie skakać, nie domagać się atencji. Co najwyżej zająć się sobą, ale w taki chilloutowy sposób. Pogapić się na łapkę, podrapać za uchem, popatrzeć na mijanych ludzi.

To także można ćwiczyć na spacerach! Wystarczy po prostu w środku spaceru wspólnie usiąść gdzieś w trawie. Z dala od nadmiernych bodźców – np. nie przy ławce z koszem na śmieci, gdzie jest dużo do niuchania. Nie przy ulicy, którą jeżdżą auta. Gdzieś przy mało uczęszczanej ścieżce. Można pomóc psu głaskaniem, „rozmową” albo dając mu przykład i też kładąc się w trawie. To Ty najlepiej znasz swojego psa i wiesz co mu pomoże się wyciszyć.

Gwarantuję, że to będzie także porządna lekcja dla Ciebie. Umiesz się wyciszać?

Wyciszanie się to ważny element wędrówek po górach! Na postojach lepiej zbierać siły na dalszą trasę.

Powtarzam się, ale to bardzo ważne – pamiętaj, żeby nagradzać psa za dobrze wykonane zadanie (zachowanie się, zachowanie spokoju, ruch itd). I pamiętaj, że nic na siłę! Słuchaj swojego psa, obserwuj go i staraj się dostosować rodzaj, sposób i tempo nauki właśnie do niego. A kto wie, może po drodze wpadniecie na inne ciekawe schematy, które można piesku wdrukować?

Czego jeszcze możecie się nauczyć?

Obsługa medyczna

Zdarza się, że pieski podczas wyjazdów ulegają jakiemuś urazowi. Czasem wystarczy krzywo stanąć na szyszkę i już mamy boliłapkę. Mało się o tym mówi, a to bardzo ważna rzecz, by pies nie panikował ani nie wybrzydzał kiedy potrzebujemy coś przy nim zrobić.

Podczas zwykłego spaceru albo życia codziennego możesz pokazywać psu, że dotyk i sprawdzanie różnych części działa jest okej. Zaglądanie do uszu, w zęby, podnoszenie łap, sprawdzanie przełyku, oczu, gmeranie między opuszkami i przytrzymywanie łapy… Dotykanie po boku, sprawdzanie miejsc intymnych, przycinanie sierści nożyczkami, uciskanie, głaskanie, masowanie…

Dzięki zaznajomieniu psa z takimi zabiegami będzie znał ten schemat i będzie miał do Ciebie większe zaufanie w sytuacji awaryjnej, wypadkowej, kiedy obydwoje będziecie w stresie.

Akrobacje ze smyczą

Kiedy mam na plecach 20kg plecak albo idę z bambetlami do auta ostatnie czego pragnę to odplątywanie uwięzionej psiej stópki ze smyczy. Albo kiedy smycz mi spadnie, a ja muszę się po nią schylić mając na plecach kilkudniowy górski dobytek. O borze szumiący!

Zabawy ze smyczą to jeden ulubionych konceptów Krakersa. Przedstawię Wam dzisiaj trzy cenne umiejki.

Po pierwsze, samoodplątywanie się! Jak to zrobicie – nie wiem. To zależy co Wasz pies potrafi. Skakanie, podawanie łap, cofanie – wszystkie chwyty dozwolone, byle tylko marudy się odplątały i nie trzeba było się schylać. Dla ciekawskich – Krakers skacze, bo sprawia mu to frajdę. A Fibi się cofa, bo to umie lepiej niż skakanie. Działa. Czego konkretnie nauczycie swojego psa – to zostawiam Wam.

Po drugie, podawanie smyczy do ręki! To dość trudna umiejętność. Tu trzeba mieć zrobiony dobry aport i relację z psem, więc odsyłam do artykułów i filmów trenerów, którzy skuteczniej przedstawią Wam temat. W wyszukiwarkach znajdziecie odpowiedzi pod hasłem „podawanie do ręki”, ale jestem na 100% przekonana, że Paula Guminska albo Joanna Korbal będą miały coś w swoich potężnych archiwach.

Po trzecie, wskakiwanie na przedmioty, żeby przypiąć smycz! Znów eliminujemy problem schylania. Zazwyczaj nie trzeba psów przekonywać, że fajnie na coś wejść lub wskoczyć, ale dobrze jest w celowy sposób wpleść takie zabawy w codzienny spacer. Dzięki temu na wyjeździe pies nie spojrzy na nas jak na kosmitów. Nagroda w dłoń, stabilny podest – pieniek, ławka czy łóżko – i do dzieła!

Kicanie to sposób Krakersa na odplątywanie się ze smyczy

I wiele, wiele więcej…

To nie wszystkie zachowania, które można przerobić na zabawy spacerowe z psem. Ambitnym adeptom wędrówek polecam wpis Pies w górach, partner w wyprawie. Jak go przygotować? i analizę… jak możecie nauczyć psa poszczególnych komend lub zachowań jeszcze przed wyjazdem? A po pierwszym tripie z pewnością dowiesz się jakie przydatne dla Was umiejętności musicie wypracować lub wzmocnić.

Magdalena
Magdalena

Wędruję, piszę, opowiadam, fotografuję. Lubię wschody słońca, choć zazwyczaj na nie nie wstaję. Ogarniam, kiedy wszyscy wokół już nie ogarniają. Gdybym mogła, zamieszkałabym z psami w domku w górach, a z ugoszczonymi wędrowcami grała w planszówki do białego rana. Może wspólnie dotrwalibyśmy do wschodu?

Chcę być na bieżąco!
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
E-book "Gdzie w Sudety z psem?" - sprawdź opis!
Kup teraz, a ja z początkiem sezonu 2025 przypomnę Ci dokąd przyjechać, by turystycznie wesprzeć nas - powodzian. 70% ze sprzedaży przekazuję powodzianom. Zaufało mi już ponad 230 psiarzy!
RUSZYŁA PRZEDSPRZEDAŻ
E-book "Gdzie w Sudety z psem?" - sprawdź opis!
70% ze sprzedaży przekazuję powodzianom. Zaufało mi już ponad 230 psiarzy!
RUSZYŁA PRZEDSPRZEDAŻ