Nie będę pisać o tym, że niektóre Parki Narodowe wpuszczają z psem, inne nie, że trzeba mieć smycz, że trzeba sprzątać po psach… Po ponad 2000 kilometrów wydreptanych z psami chcę się z Wami podzielić moimi przemyśleniami. Czy każdy pies może wyjechać w góry? Co powinien umieć? O przygotowaniu przed wyjazdem i o tym jak zadbać o komfort psa, swój i innych użytkowników szlaków.
Moje psy na szlaku są członkami całego teamu, a nie czworonożną doczepką. Dbam o ich komfort i bezpieczeństwo identycznie jak o ludzi. Uczę, a potem wymagam od nich pewnych zachowań, by wędrowało nam się lepiej.
Przewiduję, planuję, uwzględniam. Biorę to na klatę. W przeciwnym razie, po co miałabym zabierać ze sobą psa?
W tym poście znajdziesz...
Jaki pies może wyjechać w góry?
Tak naprawdę w góry możesz pojechać z każdym psem, który bez problemu poradziłby sobie na spacerze trochę dłuższym lub trudniejszym, niż Wasz klasyczny, codzienny spacer. Nie dlatego, że góry to łatwy kierunek. Po prostu góry to nie tylko wysokie, skaliste ściany, wybitnie strome podejścia, szalone dystanse i ekspozycje.
Wzgórze Watykańskie mierzy całe 75m n.p.m, a jest zaliczane do Korony Europy obok takich szczytów jak włoski/francuski Mont Blanc, szwajcarski Dufourspitze czy austriacki Großglockner. Nawet na naszym tatrzańskim podwórku znajdziemy trudne technicznie drogi ale i doliny, w których jedyną trudnością jest to, że są lekko pod górkę.
W góry możesz wyjechać z każdym psem. Mały, duży, młody, stary… Wszystko zależy od tego jaki szlak wybierzesz i czy dopasujesz go do Waszej kondycji, a dobra wiadomość jest taka, że z jednego z moich postów dowiesz się jak i gdzie szukać tras. W górach znajdą się nitki dla każdego!
Ja staram się regularnie robić treningi fitpaws, by zwiększyć świadomość ciała moich psów. Dzięki temu pewniej stawiają kroki, lepiej wyszukują stabilne powierzchnie, potrafią przeanalizować którędy przejście będzie prostsze. To w efekcie przekłada się na najważniejsze: zminimalizowanie ryzyka urazów. Przykładowe ćwiczenia fitpaws możesz zobaczyć na filmie, o tu.
Zaspokój potrzeby swojego psa
Dlaczego człowiek podróżuje? Bo chce się zrelaksować, bo ma kilka dni urlopu, bo pragnie przeżyć przygodę, bo chce poznać nowy kraj lub kulturę… A dlaczego pies podróżuje? Bośmy go ze sobą zabrali. 🤷♀️
Tymczasem z perspektywy psa podróż to sytuacja nagła i pełna zmian, a więc potencjalnych zagrożeń. Jeśli go do tego nie przygotujemy – narażamy go na stres. Psa możemy przygotować dwojako – przed podróżą i w trakcie podróży, nie tylko planując i wspierając go, ale także spełniając jego potrzeby i sprawiając, że jego hormony stresu i szczęścia mają jak się zbalansować.
O tym jak to zrobić oraz o zagrożeniach, jakie niesie za sobą niedostrzeżenie pewnych objawów, opowiadam podczas webinaru „Dobrostan psa w podróży”. Nagranie z tego webinaru możesz już teraz kupić na sklep.dzikoscwsercu.pl.
Co sprawia, że pies jest gotowy na wyzwania?
Moim zdaniem są 4 fundamenty, bez których ani rusz ani w życiu, ani tym bardziej w podróży.
- Dobrostan, czyli zapewnienie psu możliwości realizacji swoich potrzeb w sposób dopasowany do tego konkretnego psa. Zapewnienie mu odpowiedniej ilości snu, planowanie podróży tak, by pies miał czas na drzemki. Po intensywnym dniu balansowanie tych wrażeń, spokojnym spacerem, zabawami węchowymi, wspólnym leżakowaniem.
- Relacja z opiekunem, którą wypracowuje się nie tylko poprzez trening, ale poprzez po prostu bycie wspierającym przewodnikiem po tej ludzkiej rzeczywistości. Odczytywanie sygnałów stresu, modyfikowanie planu dnia uwzględniając możliwości i samopoczucie psa, poszukiwanie alternatyw, stwarzanie warunków, w których pies może decydować, wybierać, nauczenie psa, że ma ten wybór i że my go szanujemy, ale też…
- Trening, socjalizacja i habituacja, niezbędne do rozszerzania wachlarza doświadczeń, do tego by pies był gotów na więcej wyzwań, żeby jak najmniej bodźców wywoływało ten negatywny stres, by radził sobie z presją, która w podróży nierzadko jest konieczna, bo nie na wszystko mamy wpływ. Przy czym w pewnym sensie sama podróż może stać się takim treningiem, bo dzieje się dużo, jest dużo okazji do sukcesów, do wspólnych doświadczeń, oczywiście o ile dobrze tę podróż poprowadzimy.
- No i rutyna, przewidywalność życia, która pomaga psu zrelaksować się tu i teraz bez stresu o to, co zaraz.
To wszystko sprawia, że obniżamy stres u psa i sprawiamy, że jest gotowy na wyzwania jakie stawia przed nim podróż.
Dobrostan psa w podróży
O zmysłach, stresie, hormonach, wyzwaniach i dobrym samopoczuciu psa w podróży opowiadam w trakcie webinaru „Dobrostan psa w podróży”. Sprawdź dokładny spis omawianych zagadnień i wykup dostęp do nagrania na sklep.dzikoscwsercu.pl
Pieski savoir-vivre
W górach jesteśmy tylko gośćmi. W gościach wypada umieć się zachować i uszanować zasady zarówno gospodarza, jak i preferencje innych gości.
Zapewniam Was, że na szlaku wśród górołazów panuje specyficzna, braterska atmosfera. Im bardziej ktoś siedzi w górach i jest w nich zakochany, tym prościej zagadać do niego i od pierwszych słów czuć się jakbyście go znali wieki.
Znacie się, bo uwielbiacie góry. Zero barier. Zupełnie inaczej, niż z ludźmi na ulicy.
Ale nie nadwyrężajmy tej miłej atmosfery.
Podróżując z psem staram się, by moje psy nie były niczyim powodem do narzekań. Uczę je, że nie każdy lubi psów, nie z każdym muszą się przywitać.
Szczególnie dbam o mijanki na szlakach. Kiedy widzę, że ktoś się zbliża przywołuję psy do siebie lub ściągam smycz tak, by nie wplątały się w maszerujących z naprzeciwka.
Organizując postój również dbam by psy nie błąkały się samopas i nie przeszkadzały innym.
Wbrew pozorom nie każdy, kto chłonie naturę musi lubić zwierzęta lub czuć się przy nich dobrze. Wielu jest takich, którzy ochoczo wyciągają ręce do obydwu moich psów, ale wielokrotnie na szlaku spotykałam ludzi onieśmielonych, jak nie wystraszonych kicającym w ich kierunku Krakersem, mimo że ten pies ledwo sięga kolana. ;)
Podobnie rzecz ma się z mijankami z innymi wędrującymi po górach psami. Szalenie istotny jest dla mnie brak wylewnej interakcji, tylko spokojne przejście dalej. Przekłada się to na jednostajny marsz i trzymanie rytmu. Rzec bym mogła, że nawet na równowagę psychiczną, i moją i psa, i mijanych ludzi też. Z Kefirem jeszcze nad tym pracujemy, a skoro nie umiemy chodzić między ludźmi – zawczasu planuję podróż tak, by spotkać ich jak najmniej.
Poznaj swojego psa
Jak zareaguje Twój pies kiedy zza krzaków znienacka wyskoczy mu człowiek? Czy Twój pies przejdzie po ażurowych kratach lub drewnianym mostku?
Czy Twój pies ma lęk przestrzeni i niepewnie czuje się nad skrajami i przepaściami? A może cyka się różnych dziwnych kształtów, w które układają się powalone drzewa i krzaki?
Nie lubi gdy wyciąga się do niego ręce? Nie lubi tłoku, który często można spotkać w schroniskach?
Dopasuj trasę tak, by podróż nie była powodem do frustracji ani dla Ciebie, ani dla psa. Zrób research, przeszukaj blogi, relacje, zdjęcia na instagramie.
Przydatne komendy dla psa w górach
Jeśli chcesz wynieść wędrówkę po górach z psem na wyższy poziom, spróbuj nauczyć psa komend umożliwiających sterowanie nim na odległość. Nie są niezbędne, ale bardzo ułatwiają dłuższe wyprawy. To jest moje małe odkrycie tego roku, serio!
Używanie komend sterujących znacznie pogłębia naszą relację z psem i sprawia, że czujemy się teamem. Spięci razem smyczą współpracujemy i omijamy przeszkody, a dzięki dobrej komunikacji robimy to sprawnie i szybko. Umiejętność reagowania na poszczególne komunikaty szczególnie przydaje się w trudniejszym terenie, który już nie jest tylko „bardziej wymagającym spacerem”.
Podstawowe komendy, które znają moje psy
Absolutne minimum – te dwie komendy pozwolą Wam się nie uszkodzić :)
- stop – zatrzymaj się i stój, dopóki dołączę i wydam komendę na marsz
- czekaj – zostań w miejscu, kiedy ja robię co innego
Komendy na ruch, tempo, pozycję
- idziemy – stałeś, to ruszaj. Wydawane po każdym postoju lub czekaniu.
- po – zwolnij (przydatne na zejściach)
- idź – przyśpiesz, co się wleczesz :)
- wróć – cofnij się do poprzedniej pozycji/o kilka kroków – przydatne przy wpadkach z wymijaniem drzew czy słupków
- cofcof – cofnij się w linii prostej ode mnie
- zmień – komenda dla Fibi, kiedy ma przejść z drugiej strony Krakersa (żeby np. znaleźć się po zewnętrznej stronie drogi, a nie od wewnątrz, bo wtedy „Krakersem” prościej ją zrzucić na pobocze wydając mu komendę rara/lele ;) ot, patenty z życia wzięte)
Komendy kierunkowe
- lele – kieruj się w lewo (skręć, dołącz do lewej krawędzi drogi)
- rara – analogicznie, w prawo. Używam podwójnych sylab ze względu na lepszą dźwięczność, a poza tym skrót od Krakers to Kra, więc unikam nieporozumień ;)
- przód – ignoruj przeszkody, idź do przodu jednostajnym tempem, złap rytm
- góra – kieruj się do góry, szukaj dobrej drogi (przydatne na rozstajach lub jako motywator czy potwierdzenie że pies ma coś przeskoczyć/wskoczyć na coś)
- tutaj – wraz z pokazaniem kierunku, wskazanie miejsca w które ma udać się pies
Te komendy dowolnie łączę, na przykład „idź góra” – to znaczy przyspiesz w górę. Albo „lele przód” kiedy idziemy przez miasto, pies schodzi na pobocze i ignoruje szczekające za płotami psy. Albo „stop czekaj”, czyli zatrzymaj się i stój w tym miejscu dopóki ja zrobię co mam zrobić… Na przykład poprawię sobie plecak, sprawdzę mapy, wyjmę batona z kieszeni, podniosę zagubiony kijek, wydam komendę „idziemy” i ruszę razem z psami. Voila!
Nauka nicnierobienia i kontrolowania emocji
Spokojny pies w górach to i spokojna głowa jego opiekuna. Nie ma dla mnie nic gorszego niż wariujący na postojach pies, który kiedy ja dogorywam i odzyskuję czucie w plecach nagle uznaje, że to idealny moment na wycieczki krajoznawcze i zaczyna buszować po okolicznych krzakach. Eh.
Od samego początku mojego wędrowania z psami w górach staram się uczyć je, że na postojach się odpoczywa. Że można się położyć, wychillować w słońcu, pogryźć jakiegoś badyla, a nie szukać dodatkowych wrażeń. I nie ma moim zdaniem nic lepszego niż cisza, spokój, ćwierkanie ptaków, pustki na szlaku i pies, który leży obok i przysypia.
Hejże, tylko żeby nie było że jestem wyrodną matką! Musicie wiedzieć, że formę odpoczynku dostosowuję do stanu emocjonalnego moich psów. Zdarzają się na przykład bardzo trudne, angażujące wiele emocji zejścia. Ruszanie, czekanie, ześlizgiwanie się, walka z ciężarem, czasem, terenem, zmęczeniem… To wszystko powoduje moją frustrację, która przez wiele minut odbija się na psach. Po takich odcinkach spuszczam z psów napięcie, bawię się badylem, wygłupiam się, hasam po łące i odwdzięczam się im za stalowe nerwy. Równowaga!
Oswojenie z dotykiem i zabiegami
Nigdy bym nie powiedziała, że „niedotykalskość” to problem w górach, aż okazało się, że wszystkie zabiegi muszę wykonać samodzielnie. No bo patrz, jeśli wyjdziesz w góry do najbliższego weta masz w najlepszym wypadku kilkadziesiąt minut drogi. A i to nie jest regułą, bo w mniejszych miejscowościach zazwyczaj nikt nie świadczy takich usług. Jeśli wędrujesz w pojedynkę problem się powiększa. Jeśli pies w górach nie jest w stanie „dać się zbadać” i opatrzyć, to problem murowany. I to na własne życzenie!
Pierdoła, powiesz – ale co jeśli Twój pies nie lubi zabiegów przy łapach, a potrzebujesz nałożyć mu but lub opatrunek? Co jeśli skołtuni mu się sierść między opuszkami, nazbiera mu się lód albo wbije mu się kawałek szyszki, a nie lubi wyginania palców i majstrowania mu w stópkach? Co jeśli nie potrafi ustać spokojnie, a musisz wyjąć mu kleszcza (i tu: co jeśli samodzielnie nie potrafisz wyjąć kleszcza!?). A jeśli zeżre coś, zatnie się ostrą trawą, a nie da się dotknąć w okolicach pyska?
I to nie są wcale wielkie rzeczy, żadne złamania, pogryzienia, bo takie rzeczy oczywiście wymagają interwencji weterynaryjnej. To są zwykłe, codzienne sytuacje, które w górach potrafią urosnąć do rangi dużego problemu. Bo podczas gdy na spacerze zadzwonisz po kumpla, partnera, rodzica i poprosisz o „ewakuację”, to w górach zostajesz sam. Warto też nauczyć psa podnoszenia i przenoszenia. Wbrew pozorom nie każdy to lubi.
Górska wyprawa to przyjemność…
…o ile tworzycie zgrany team ze swoim psem. Góry weryfikują całe Twoje przygotowanie. Dopiero na miejscu okazuje się czy jesteś dobrze przygotowany kondycyjnie, czy dobrze się spakowałeś… i czy dogadujesz się z resztą Twojej ekipy. Także tymi najmniejszymi członkami.
Mój piesek (również 30 cm wzrostu, jak nie mniej) do tej pory zdobył Gubałówkę, a teraz przygotowujemy się do Szrenicy! Fajny blog, będę tu zaglądać!
A jak nauczyć psa komendy wolniej?
My najpierw ćwiczyliśmy powolne chodzenie na smyczy, tak po prostu. Bez emocji i żeby pokazać psu, że nie trzeba gonić i rwać do przodu :) Zbudowaliśmy mocną bazę, nie testowałam psa na początku – dałam mu tyle czasu ile potrzebował, żeby przekonać się do tego ćwiczenia i zachowania. A potem zaczęliśmy zmieniać tempo (a pies wciąż obok mnie) i tak wprowadziłam komendę „powoli” albo „prędko/szybciej”. Dalsze kroki to praca bez smyczy, a potem także w dystansie. :)