Jaki namiot na wędrówkę (z psem)? Kompletny przewodnik i recenzje

Kupując pierwszy namiot nie miałam dużego doświadczenia w tym temacie. A już na pewno nie wiedziałam, że w temat backpackerskich wędrówek wsiąknę TAK BARDZO! Przez ponad 5 lat przerobiłam kilka modeli przenośnych domków w poszukiwaniu tego idealnego. Bo to od niego zależy mój komfort, a więc i stopień wypoczęcia, trzeźwość umysłu i poczucie bezpieczeństwa – i mojego, i psów. W tym poście rozwieję wszystkie wątpliwości, które mogą nasunąć się podczas wyboru namiotu na wędrówkę z psem.

Pomysł na ten post jest naturalną konsekwencją Waszych pytań! O to „jaki namiot wybrać” pytacie coraz częściej. Lubię myśleć, że Dzikość ma w tej odwadze swój udział, dlatego wychodząc na przeciw Waszym wątpliwościom postanowiłam napisać post, w którym zgromadzę WSZYSTKO co wiem o namiotach w kontekście plecakowego stylu podróżowania. Przede wszystkim –

Nie istnieje namiot idealny

Podczas wyboru swojego pierwszego namiotu dwoiłam się i troiłam, żeby sprawdzić wszystkie dostępne na rynku modele. Pytałam różnych osób i każda z nich polecała mi swoje typy. Problem w tym, że każda kolejna propozycja była skrajnie inna od poprzedniej, ale każda z nich była „najlepsza”, jak zapewniali mnie moi rozmówcy.

Wniosek? Nie pytaj innych „jaki namiot polecają”, bo polecą Ci taki dopasowany do ich potrzeb. Każdy z nas ma swoje wymagania wobec sprzętu, którego używa i inne potrzeby do zaopiekowania. Nie ma namiotu uniwersalnie idealnego. Nie sądzę, by trzeba było tę kwestię rozwijać :)

Dlatego zamiast „jaki polecasz?” pytaj „jakiego używasz?”. Zbieraj informacje o tym jak się poszczególne sprzęty sprawdzają i na tej podstawie buduj obraz swojego idealnego namiotu.

A oprócz tego…

Na co zwrócić uwagę podczas kupna namiotu?

Zdefiniuj i uporządkuj istotne dla Ciebie kwestie. To będą parametry, które Twój przyszły namiot MUSI spełnić, by używało się go komfortowo. Poniżej lista kwestii, którą warto rozważyć podczas zakupu namiotu na wędrówki (z psem lub bez). Wyłuskaj z nich totalne must have!

Waga namiotu

Jedną z podstawowo najważniejszych kwestii filtrujących potencjalne domki jest ich waga. W końcu będziemy to nosić na własnych plecach, prawda? Nic dziwnego, że chcemy znaleźć możliwie najlżejszy namiot w przedziale swoich wymagań. Istotną rolę odegra też stosunek wagi do ceny, bo im lżejszy i mniejszy jest namiot, tym jest niestety droższy. Wynika to głównie z zaawansowania zastosowanych technologii… i o ile nie masz portfela z gumy, to w potyczce waga kontra cena trzeba będzie spotkać się gdzieś pośrodku…

Ale jaki to jest lekki namiot?

Tarpy mogą ważyć nawet ok. 300g (np. Lesovik Solo). Namiot zawsze będzie ważyć więcej, a waga tych jednoosobowych i superlekkich oscyluje około 1300g (np. MSR Hubba NX, z wagą minimalną 1120g). Mój obecny namiot (Naturehike Cycling Ultralight 1) waży z pełnym wyposażeniem 1600g, a bez dodatkowej podłogi (czyli w takiej konfiguracji, w której z niego korzystam) waży 1300g. Póki co chyba nie znajdę nic lżejszego w tym przedziale cenowym. Przy czym namioty te różnią się długością, wysokością, wielkością przedsionka i zastosowanymi materiałami (no i, kurde, ceną XD), więc oczywiście nie jest to porównanie 1:1.

Wielkość namiotu (na osobę / osobopsa :))

Drugą podstawową kwestią jest wielkość namiotu, czyli przestrzeń, w której będziemy funkcjonować. Preferowana wielkość zależy przede wszystkim od ilości i wielkości ludzi i psów, ale też od wielkości bambetli, które chcemy upchnąć do środka.

Najlepiej wielkość namiotu porównać do swojego łóżka. Sprawdź wewnętrzne wymiary sypialni, wyznacz je na łóżku i zaproś tam wszystkich zainteresowanych. :) Tym sposobem w praktyce sprawdzisz ile miejsca będziesz mieć w namiocie.

Moje dwa małośrednie psy i jeden 65L plecak traktuję jak pół osoby. Rozglądając się za namiotem dla naszej ekipy szukałam więc czegoś w rodzaju „jedynki plus” – powiększonego namiotu jednoosobowego (np. poszerzonego kosztem przedsionka).

Ilość powłok

Czas na technikalia! Każdy namiot jest zbudowany z jednej lub dwóch powłok.

Namioty jednopowłokowe to takie, których „dach” jest jednocześnie ścianą sypialni – tak jak w tarpie. Z kolei w namiotach dwupowłokowych stosuje się (zgadliście) dwie powłoki – tropik („dach”) i podpinaną od wewnątrz sypialnię.

Namioty jednopowłokowe są co do zasady lżejsze, ale wilgoć (od deszczu, od chuchania, parowania…) skrapla się bezpośrednio na ściance, przy której śpisz. To ryzykowne, szczególnie gdy lubisz się wiercić. Gdy stykniesz się z taką ścianą np. śpiworem, może on – dopóki nie wyschnie – stracić właściwości termoizolacyjne.

Namioty dwupowłokowe są cięższe, ale przez zwiększoną przestrzeń między ciałem (w sypialni) a tropikiem są lepiej wentylowane. Ryzyko trącenia mokrej ścianki również jest mniejsze.

Ze swojego doświadczenia wiem, że w namiocie z osobną sypialnią można śmielej wprowadzać różne modyfikacje. Na przykład wszyć półkę „pod sufitem”, taśmy na sznurek na pranie też „pod sufitem” albo doszyć/zaszyć sobie kieszonkę. I można to zrobić bez uszczerbku na wodoodporności namiotu (igła robi dziurki, dziurki przepuszczają wodę – nie ingerujemy w tropik :)).

Lubiłam Sierrę III za jej konstrukcję i tropik rozstawiany jako pierwszy. Dzięki temu kiedy zbiera się na deszcz mogliśmy rozstawić od razu sam tropik i się pod nim schować – tak jak w Dolomitach, latem 2019 gdy złapała nas krótka, ale bardzo intensywna ulewa.

Naprędce i BARDZO koślawo rozstawiony namiot…

Konstrukcja (samonośność)

Jakby to najprościej ująć, są takie namioty, które rozpina się na stelażach. Stoją same. Nie trzeba ich nawet przytwierdzać szpilkami… No może poza przedsionkami, które są po prostu luźną płachtą.

Są też takie namioty, które napina się na kijku trekkingowym lub pojedynczym stelażu (np. łuku), a żeby stały stabilnie trzeba je przymocować do gruntu szpilkami.

Samonośne” namioty wymagające stelażu są cięższe, ale stoją samodzielnie niezależnie od rodzaju gruntu, na którym się rozbijamy. Będą stać tak samo na trawie, w skale, na skalistym gruncie, jak i w grząskim piachu lub gęstej ściółce.

Z kolei namioty bez stelażu są lekkie (to zazwyczaj tylko płachta, a kijek nosisz i tak), ale potrzeba odpowiedniego podłoża lub umiejętności (np. kamienie zamiast szpilek), by ustały o własnych siłach.

Wodoodporność i trwałość podłogi i tropiku

Gdy przeglądałam oferty namiotów turystycznych nie znalazłam takich, które oferowałyby wodoodporność tak niską, by nie podołały polskim deszczom. Podkreślam jednak, że przeglądałam sklepy ze sprzętem turystycznym (Skalnik, 8a i tym podobne), a nie allegro czy sezonowe oferty sklepów wielobranżowych. Niestety, w Internecie można się natknąć na namioty „idealne na kemping”, które nie są niczym więcej jak plażowym namiotem chroniącym trochę od słońca i trochę od wiatru.

Specyfikacje namiotów zawsze osobno podają wodoodporność podłogi i tropiku.

Podłoga co do zasady musi być bardziej odporna na wodę, bo styka się z nią przez bezpośredni nacisk (mokra trawa, podmokły grunt). Nie zawsze jednak osiąga się to wieloma warstwami poliuretanu lub silikonu (środków impregnujących), bo wtedy materiał robi się twardszy i staje się podatniejszy na przecieranie. Dlatego podłoga w namiotach jest zazwyczaj z innego, trwalszego materiału niż tropik lub jest wspomagana jakąś dodatkową podkładką z materiału. Niezależnie od konfiguracji, brałabym pod uwagę namioty z podłogą o wodoodporności minimum 3000mm słupa wody.

Prościej rzecz ma się w przypadku tropików. Wielu speców jest zdania, że na polskie warunki wystarczy tropik o wodoodporności 2000mm słupa wody. Warto przy tym pamiętać, że wszystkie szwy powinny być podklejone – w przeciwnym wypadku nie ma mowy o wodoodpornej konstrukcji.

Ilość przedsionków

Wróćmy do teoretyzowania i bujania po nietechnicznych obłokach. Wśród namiotów dostępnych na rynku mamy do wyboru takie z jednym lub dwoma „przedpokojami”.

Po pierwsze, dwa przedsionki to lepsza wentylacja, nawet w pełnym słońcu. Po drugie, dwa przedsionki to mniej deptania sobie po głowie, kiedy partner chce pójść „w krzaki” w środku nocy. A po trzecie, dwa przedsionki to więcej miejsca na graty – i każdy trzyma swoje przy sobie.

Niestety, w tym wszystkim dwa przedsionki to o jeden przedsionek ciężej

W namiotach jednoosobowych rzadko spotyka się przedsionki z dwóch stron.

Wielkość przedsionków

Porównując kilka namiotów zwróć uwagę na proporcje sypialni do przedsionka. Może się okazać, że jeden namiot ma węższą sypialnię, ale szerszy przedsionek, a inny może mieć luksusowo szeroką sypialnię, ale przedsionek węziutki.

W wąskim przedsionku (np. mojego obecnego namiotu Naturehike) czasem ciężko schować duży plecak. Mam za to więcej miejsca w sypialni… Kwestia priorytetów!

Wysokość namiotu

Wysokość namiotu to dla mnie od niedawna jedna z najważniejszych cech domku. Wymieniłabym ją na drugim miejscu zaraz po wodoodporności całej konstrukcji.

W najbardziej szalonych chwilach moich wędrówek wydawało mi się, że wysokość namiotu nie jest aż tak istotna. Przecież tylko tam śpię!

Po zakupie norki Rockland Soloist Plus okazało się jednak, że lubię albo wręcz potrzebuję w namiocie usiąść… żeby się przebrać, ugotować coś, spiąć włosy, przejrzeć psy od kleszczy i poukładać graty. W minimalnie niskim Soloiście mogłam się co najwyżej wesprzeć na łokciu, a to też zwisając z głową w poziomie. Na 2-3 noce ten namiot jest mały i lekki – świetny do szybkich przebiegów. Ale na tygodniową wędrówkę potrzebowałam czegoś bardziej komfortowego.

Przeglądając oferty sklepów nie dajcie się zwieść grafikom, na których człekopodobny ktoś siedzi obok pionowej „miarki”. Patrzcie na numerki! Czasem ten „ktoś” siedzi wyprostowany w namiocie, który tak naprawdę ma nie więcej niż 70cm wysokości. Ja mając 170cm wzrostu stykam się czubkiem głowy z sufitem w namiocie, który ma 90cm… Jeśli masz wątpliwości co do rozmiarów namiotu – poszukaj recenzji na YouTube. Film namiotu z człowiekiem obok wszystko Ci wyjaśni.

Wywietrzniki

Te małe okienka są potrzebne nie tylko do wpuszczania świeżego powietrza do środka, ale przede wszystkim do redukcji kondensacji pary wodnej.

Jak to działa? Gdy śpisz, Twoje ciało paruje. Oddaje ciepło i wodę, podobnie jak Twoja odzież i Twoje psy. Oddaje je też gleba, bo paruje z niej woda… a na dokładkę jeszcze tam przez całą noc sporo nachuchasz.

W wyniku tego parowania w środku namiotu robi się ciepło i wilgotno. To moment, w którym musimy umożliwić parze wodnej uciec z namiotu na przykład za pomocą wywietrzników i niedomkniętych drzwi.

Jeśli o to nie zadbamy, powietrze wewnątrz namiotu nasyci się tą wilgocią, a niezdolne do utrzymania więcej niż 100% wilgotności zacznie się skraplać (z powrotem) tam, gdzie jest niższa temperatura i para wodna może z powrotem zmienić stan skupienia… czyli na wewnętrznej ściance tropiku.

Wniosek: wywietrzniki są przydatne. :)

Kolor tropiku

Last but not least, kolor namiotu, to znaczy – kolor tropiku, czyli warstwy zewnętrznej. Na rynku dostępnych jest wiele zaskakujących barw – od butelkowej zieleni przez plamiste kamuflaże i soczystą pomarańcz po poszarzałą biel. Każdy z tych kolorów ma sens, jeśli weźmiemy pod uwagę to gdzie będziemy z niego korzystać. Czy namiot ma się kamuflować podczas noclegów na dziko? Jeśli tak, to gdzie? W lasach, w śniegach? A może wręcz przeciwnie i najlepiej gdyby dla bezpieczeństwa był widoczny z daleka? A może nie ma to żadnego znaczenia, bo i tak nocujesz na kempingu?

Nie ukrywam, gdybym mogła to najchętniej spałabym pod namiotem z pomarańczowym tropikiem. Wyglądałby pięknie na zdjęciach, szczególnie podświetlony latarką… Niestety, na swoich wędrówkach muszę się kitrać po krzakach podczas noclegów na dziko. Wybieram namioty w odcieniach zieleni. Najchętniej sięgam po butelkową zieleń, choć na rynku znajdzie się też taki szaro-zielony odcień i drugi, specyficzny, który lubię nazywać „radośnie zielonym”.

Tarp czy namiot?

Jeśli potrzebujesz ultralekkiego domku, a Twój pies nie ma skłonności do ucieczek, rozważ kupno tarpa. To taka wodoodporna płachta rozbijana z użyciem drzew, kijków i śledzi praktycznie według własnego uznania i potrzeb.

Takie rozwiązanie nie daje Ci 100% zamknięcia, ale chroni od wiatru i deszczu co czyni je wystarczającym schronieniem. Jest bardzo lekkie – jednoosobowy tarp to tylko kilkaset gram.

Wymaga jednak większych umiejętności niż rozstawienie namiotu na stabilnym stelażu i wyższej kombinatoryki zabezpieczenia psa przed ucieczką (szczegółowo omawiam to w poście „Wyjazd pod namiot z psem„).

Osobiście spałam pod tarpem kilkanaście razy i nie przypadł mi do gustu ten typ schronienia. Więcej o swoich doświadczeniach piszę w sekcji poniżej – tam, gdzie recenzuję dotychczasowe namioty.

Namiot i pies – o czym pamiętać?

Wyjazd pod namiot z psem nie nastręcza wielu sprzętowych przeszkód. Należy jednak wziąć pod uwagę kilka kwestii organizacyjnych:

  • pies zajmuje miejsce. Eureka! Jeśli planujesz nocleg z psem w środku, wybierz namiot z szerszą lub dłuższą sypialnią. Dla porównania, moje dwa psy (43cm i 30cm wysokości, łącznie 20kg) zajmują miejsce jak dla pół osoby. Byłoby nam ciasno w smukłej jedynce.
  • zadbaj o prawidłową wentylację w namiocie. Pies w porównaniu z dorosłym człowiekiem to mały organizm, ale też zużywa tlen i odparowuje z niego woda. (patrz: rozdział „Wywietrzniki” w tym poście)
  • nie przejmuj się zanadto trwałością podłogi w starciu z pazurami. Psie pazury nie powinny rozciąć podłogi namiotu, o ile są prawidłowo przycięte. Moje psy kopią w podłodze namiotu z nylonu 20D. To bardzo cienki, ale śliski materiał, który opiera się psim pazurom. Pamiętaj, że ta podłoga tak czy siak ma wytrzymać niejedną noc pomiędzy Tobą, a ściółką z badyli i kamieni. Przebicie materiału to w jednym i w drugim wypadku chwila nieuwagi i loteria.
  • zastanów się jak zabezpieczysz psa na noc. Więcej o tej kwestii pisałam w poście „Wyjazd pod namiot z psem„.

Moje namioty – spis i recenzja

#1 No name z allegro

Mój pierwszy namiot w ogóle nie był kupowany z myślą o wędrówkach. Zanabyłam go na allegro za około 100-150zł i miał mi służyć podczas zawodów. Rozstawiony nieopodal pola startowego miał być składzikiem na klatkę z psem i moje bagaże.

Miał przede wszystkim dawać cień. Był wielkości dla 2-3 osób, miał jeden przedsionek, malutki wywietrznik z tyłu i był niemal połyskliwie srebrny. Wyglądał z daleka jak malutki statek kosmiczny.

Niestety, swoją rolę spełniał marnie. Końcówka jednego ze stelaży ciągle wypadała z oczka i cały przedsionek się składał. W starciu z większym deszczem przegrał sromotnie, a co najgorsze – w słoneczną pogodę było w nim potwornie duszno i gorąco. Na szczęście wyjechałam z nim może raz…

Kadr z jednego z moich filmów – jedyny materiał, na którym widać ten dziwny namiot.

#2 Fjord Nansen Sierra III

Namiot zakupiony z myślą o pierwszej wędrówce. Wyciągnęłam naukę z przebojów z poprzednim egzemplarzem i tym razem uparłam się na namiot z dwoma przedsionkami. Ważny był też maskujący kolor. Waga grała drugorzędną rolę.

Sierra III okazała się strzałem w dziesiątkę dla dwóch osób z dwoma dużymi plecakami i dwoma psami. Trzyosobowy namiot z łatwością mieścił całą naszą ekipę pozostawiając jeszcze trochę luzu po bokach i w przedsionku. Dwa przedsionki niejednokrotnie ułatwiły nam życie w podróży, podwieszana pod sufitem siateczkowa półka okazała się gamechangerem bezskutecznie poszukiwanym w kolejnych namiotach, a kolor świetnie wpasował się w polskie, czeskie i włoskie lasy. Konstrukcja „najpierw tropik, potem doczep sypialnię” kilkukrotnie uratowała nam tyłek podczas ulewy. Nie doczepialiśmy sypialni – chowaliśmy się tylko w igloo z tropiku na kilkanaście lub kilkadziesiąt minut. A podłoga z polietylenu jest nie do zdarcia.

Do tej pory jeśli idę z kimś, zabieram właśnie Sierrę! Niestety, na samotne wędrówki ten namiot jest za ciężki. Warunkiem zabrania jej na wyjazd jest możliwość podzielenia wagi Sierry III (3.6kg) na dwie osoby. Ktoś zabiera tropik i stelaż, a inny ktoś szpilki i sypialnię.

Fjord Nansen Sierra III – klasa sama w sobie!

#3 Tarp

Zanim zaczęłam swoje pierwsze wędrówki solo, musiałam znaleźć nowe, lżejsze schronienie. Waga stała się jednym z najważniejszych priorytetów, zaraz obok maskującego koloru i ceny. Niestety, to ostatnie kryterium skutecznie przekreśliło większość moich kandydatów. Jeśli namiot ma być mały i lekki, to musi być drogi… Nie znalazłam wtedy innej alternatywy i postanowiłam zainwestować w tarpa.

Zamysł był taki, by z tarpa zawsze robić możliwie najbardziej zamknięte schronienie. Kłóci się to z ideą tego typu zadaszeń, ale taki miałam wymóg ze względu na psy i swój komfort psychiczny. Dziś może podeszłabym do tego inaczej… Wtedy jednak kupiłam tarpa DD Hammocks 3.5m x 3.5m. To ogromne bydle. Wystarczyłoby mi pół takiego, gdyby nie chęci uzyskania zamkniętej konstrukcji.

Po pierwszych kilku wyjazdach okazało się, że to nie jest mój typ schronienia. Przeszkadzało mi, że rozstawianie tarpa niewprawionej osobie przysparza tylu przeszkód i zajmuje tyle czasu… Ale jeszcze bardziej martwiło mnie, że nie mam gdzie zamknąć psów i ze spokojną głową pójść się np. wykąpać do schroniska.

Mimo to podobała mi się lekkość tego rozwiązania i jego potencjał. To zwykła płachta, którą mogę rozłożyć jak chcę. Jako namiot, jako osłonę od wiatru lub od słońca… Bardzo uniwersalne rozwiązanie! Służyło mi w każdym swoim centymetrze o każdej porze dnia i nocy, więc zaczęłam szukać idealnego dopełnienia…

Tarp rozłożony tak, bym mogła go zamknąć niemal całkowicie

#4 Tarp z sypialnią

Miałam już tarpa (patrz wyżej), czyli jakby tropik. Pomyślałam, że może wystarczy dopasować do niego sypialnię? Okazało się, że na rynku (polskim, ale i chińskim) można znaleźć same sypialnie! Nie baldachimy na komary, a dosłownie sypialnie do namiotów, np. jako części zastępcze/naprawcze albo osobne produkty.

Przetestowałam dwie takie sypialnie. Idea była trafna, ale prędko się przekonałam, że nie ma to jak dopasowany sprzęt. Sypialnie rozkładały się świetnie i w końcu miałam gdzie zostawiać psy. Niestety, znów miałam problem z rozstawieniem tarpa. Tym razem był po prostu za duży, a ja nie miałam już cierpliwości do kolejnych zakupów. Poza tym, od swojego domku oczekuję, że na koniec dnia rozstawię go nawet na autopilocie. W tym wypadku nie była to jednak kwestia wprawy…

Jestem pewna, że gdybym wędrowała z jednym psem i miała mniejszego tarpa, mogłoby to być moje ulubione schronienie. Lekkie, poręczne, malutkie, do rozstawienia w trymiga – czego chcieć więcej? Może kiedyś! Póki co swojego DD-Tarpa zabieram na stacjonarne biwaki zawsze tam, gdzie potrzebuję dodatkowej ochrony przed słońcem lub wiatrem.

Sypialnia rozstawiona pod tarpem

#5 Rockland Soloist Plus

Wiedziałam w końcu, że moje schronienie powinno być lekkie, małe, w maskującym kolorze i jednak powinno być namiotem. Moją uwagę przykuł Rockland Soloist Plus, który jako ulepszona i trochę większa wersja „jedynki” spełniał wszystkie te kryteria.

Używałam go na kilku tripach i przekonałam się, że może naprawdę wiele. Niestety, jest niski. Bardzo niski! To właściwie norka tylko do spania, do wczołgania się i zaśnięcia. O ile nie przeszkadzało mi to na początku, to po kilku dniach budziłam się połamana. Nie tylko po wyczerpującej wędrówce, ale i z konieczności wyginania się we własnym namiocie. Rockland Soloist Plus jest bowiem tak niski, że leżąc w nim co najwyżej wesprę się na łokciu, a i tak głowę będę musiała przechylić w poziom. Przebieranie się w takich warunkach jest dosłownie karkołomne. Wszystko trzeba robić na leżąco. Gotowanie – szczególnie jeśli pada – również odbywa się na leżąco.

Tak czy siak nie można odmówić mu kilku zalet. Jako niskopodłogowiec w kolorze butelkowej zieleni naprawdę wybitnie kamufluje się w leśnym poszyciu. Bardzo łatwo się go rozstawia – ma tylko dwa pałąki w części „gdzie głowa”, a resztę opina się na sznurkach i szpilkach. Na plus również wentylacja, bo namiot ma dwa wejścia (z przodu i boczne), które można uchylić tworząc przeciąg. Jest też szerszy i dłuższy niż można się spodziewać. Obok mnie z łatwością mieścił się Krakers, a w przedsionku lądował 65L plecak.

Rockland Soloist Plus – namiot do kitrania się w krzakach

Namiot puściłam dalej w świat i teraz służy Piotrkowi. Od razu się polubili, bo Piotrek jest dużo bardziej elastyczny niż ja i łatwiej mu się wyginać w tym jamniczku.

Te wszystkie kombinacje, wzloty i upadki, próby i błędy, zaprowadziły mnie do kolejnej spontanicznej decyzji zakupowej…

#6 Naturehike Cycling Ultralight 1

Kupiłam go tuż przed przejściem Szlaku Orlich Gniazd. Naturehike Cycling UL 1 skusił mnie wysokością (90cm) i stosunkiem jakości do ceny.

Właściwie przed wyjazdem rozstawiłam tylko sypialnię, żeby wiedzieć mniej więcej co z czym się łączy. Prawdziwy bój ten namiot przeszedł w trakcie wędrówki i spisał się świetnie.

Ma maskujący kolor, wywietrznik, jest bardzo lekki (1,3kg bez dodatkowej podłogi). Sypialnia jest szersza kosztem mniejszego przedsionka, ale przede wszystkim… Jest na tyle wysoka, że mogę w niej usiąść!

Podejrzewam, że wprowadzę w nim kilka poprawek. Planuję wszyć w górną część sypialni uchwyty na sznurek na pranie lub półko-hamak z jakiejś siateczki. Przyda się też zaszycie kieszeni u podstawy namiotu, bo ma kształt trójkąta (w rogu ściany) i przez to wylatują z niej rzeczy.

Mimo to, bardzo możliwe, że to na nim zakończę poszukiwania namiotu idealnego w mojej półce cenowej. Droższego nie chcę. Nie chcę logiem na namiocie sugerować osobom postronnym, że mam hajs. Jeszcze pomyślą, że w środku mogą być równie cenne rzeczy…

Naturehike Cycling Ultralight 1 po lewej oraz Rockland Soloist Plus po prawej

To tyle! Opisałam chyba wszystko, co wiem o namiotach. Jeśli coś mi się przypomni lub skłonią mnie do tego Wasze pytania – na pewno uzupełnię ten post.

Miłego biwakowania!

Magdalena
Magdalena

Wędruję, piszę, opowiadam, fotografuję. Lubię wschody słońca, choć zazwyczaj na nie nie wstaję. Ogarniam, kiedy wszyscy wokół już nie ogarniają. Gdybym mogła, zamieszkałabym z psami w domku w górach, a z ugoszczonymi wędrowcami grała w planszówki do białego rana. Może wspólnie dotrwalibyśmy do wschodu?

Chcę być na bieżąco!
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
lesny
lesny
1 rok temu

Lubię problemy rozwiązywać po swojemu.
Aktualnie używam tarpa. Jako że tarp to osłona przed wiatrem i opadami. I to nie 100%. Oraz 0% przed owadami szukałem jakiegoś rozwiązania.
W ofercie są namioty albo moskitiery dedykowane do tarpa. Wady? Drogie i ciężkie. Zwykle klaustrofobiczne.
Rozwiązaniem jakie znalazłem są małe i tanie namioty jednopowłokowe. 185×95 o masie 800 gram oraz 185×135 o masie 1200 gram. Ten pierwszy zajmuje 3 litry w bagażu, drugi 6 litrów. Nie są drogie odpowiednio 76 i 129 zł. Do tego jakikolwiek tarp 2×3 metra lub wiekszy. Nawet taki za 50 zł (Mil-tec, kamuflaż, 100 gram/m2 czyli masa ok. 800 gram).
Do tego pod namiot podłoga pod 2 osobowy namiot. Podłoga jest używana na postojach jako koc czy podłoże do rozpakowania/spakowania namiotu.
Zaleta to modułowość zestawu. Jak nie będzie padać czy nie będzie wiało mogę nie brać tarpa. Albo go nie rozkładać.
Pada i chce się rozbić? Rozkładam tarp i pod nim kładę podłogę na której na suchym rozkładam sprzęt i rozbijam namiot.
Jaki tarp? Mój najlżejszy 2×3 m to 300 gram. Jednak niska waga idzie w parze z delikatnością. Jeśli to nie długi trekking wolę tarp mocniejszy czyli cięższy. Taki 3×3 m to około 900 gram i to mój najcięższy tarp (mam ich 10, różnych).
Ogromną zaletą jest dla mnie mała objętość.
Podłoga to 250 gram i niecały 1 litr.
Tarp to 300-900 gram i 1-2 litry.
Namiot to 800 gram i 3 litry.
Czyli 5-6 litrów objętości i 1,4-2,0 kg ( liczone z linkami i szpilkami).
Z tarpem 600 gram to 1,7 kg.
To mniej niż mój namiot Naturehike (2,15 kg i 8 litrów objętości). W praktyce do niego podłogę dodatkową zawsze noszę więc to 2,4 kg i 9 litrów.
A że mam 10 tarpow to mogę zabrać najlepiej pasujący kolorem do tła. Jeszcze jedna zaleta. Mam ultralekki hamak. Z pasami i linkami 300 gram i 1,5 litra. Jeśli nie ma gdzie rozłożyć się na ziemi bo np. wszędzie ostre kamienie lub bardzo stromo to rozkładam hamak. Taki zestaw uzupełniony o hamak waży ok. 2 kg i zajmuje 7 litrów. Pozwala mi spać wszędzie.
W rozbijaniu tarpa bardzo pomagają dedykowane linki do napinania.
Jako że większość biwaków jest nielegalną to nie używam karimat.
Jak jest +10 lub więcej nadmuchiwany materacyk (500gram i 1 litr). Jak powyżej zera to samopompa (550 gram i 5 litrów). Do tego śpiwór ( 0.9 kg i 4 litry).
Latem mój zestaw do nocowania to od 10 do 12 litrów . Wiosną/jesienią 15-23 litry (zależy od śpiwora).
Pozwala mi to na weekendowe wypady latem spakować się do niewielkich plecaków. Takich 18-25 litrów.