W połowie stycznia zawzięliśmy się, uparliśmy i postanowiliśmy, że podczas dosłownie 24-godzinnego wypadu w Rudawy Janowickie musimy zahaczyć o wschód słońca na Sokoliku Dużym. Plan był prosty, a łagodne okoliczności wytrącały nam z ręki kolejne wymówki. Nie było ani za daleko, ani zbyt skomplikowanie, ani za wcześnie, ani za zimno, ani za pochmurno. No jakbyśmy nie poszli, to byłaby to kwestia tylko naszego lenistwa… Więc poszliśmy.
Nie wiem czy się zgodzicie, ale moim zdaniem wschody słońca są fajne. Fajniejsze nawet od zachodów! Bo jest ciszej, bo ludzie jeszcze się nie obudzili, bo nocny zwierz dopiero chowa się w krzakach po harcach, bo jest chłodniej (to latem), bo te kolory są mniej nasycone, mniej spotykane. Wschód słońca ma tylko jeden minus – za każdym razem jest za wcześnie, żeby się na niego zwlec.
Ktokolwiek chciałby wschód słońca w górach zobaczyć na własne oczy pewnie już połączył wątki, że kurcze, żeby być o wschodzie w miejscu X, to trzeba by z domu wyjść o wiele wcześniej, a najlepiej poprzedniego dnia i przenocować gdzieś tak żeby się przez całą noc nie tułać po krzakach.
Racja. I w Rudawach Janowickich łatwo o taki nocleg w górach.
W tym poście znajdziesz...
Schronisko PTTK Szwajcarka w Rudawach Janowickich
Schronisko, o którym mówię to PTTK Szwajcarka. Powstało w 1823 roku jako domek myśliwski na wzór budowli ze szwajcarskiej Wyżyny Berneńskiej. W kolejnych latach urządzono tu gospodę. Po II Wojnie Światowej Szwajcarka trafiła w ręce Lasów Państwowych, a w II połowie XX wieku należała już do PTTK i stała się schroniskiem górskim. Legendy mówią o grasujących tu duchach, a lokalsi opowiadają jak doszło tu do paru morderstw, ale easy-peasy, ostatnie było w latach 90. ubiegłego wieku (pani z Sanepidu odkryła zwłoki gospodarza w szambie).
Jak dojechać do PTTK Szwajcarka?
Dojazd w Rudawy Janowickie jest bardzo prosty. Pociągiem KD lub Polregio z Wrocławia jedzie się 2 godziny. Wysiadasz w Janowicach Wielkich i masz 10km do schroniska. Z Trzcińska to nawet 3 kilometry, czyli tak… godzinka-półtorej wolnego marszu.
Można wyjść w piątek z pracy o 16:00, pójść na pociąg (można w nim odespać trudy korpo) i o maksymalnie 21:00 być już w schronisku, w innym świecie.
Do schroniska PTTK Szwajcarka można dojechać również autem. Podjazd pod samo schronisko jest jednak niebywale stromy i kamienisty. Wjechałam tam kiedyś vanem, ale z duszą na ramieniu. Wjeżdżają tu także odważniejsi kierowcy osobówek. W deszczowe dni dojazd jest tym bardziej utrudniony. Jeśli wybierasz się tu autem, warto zadzwonić do schroniska i dopytać o aktualne warunki.
Nocleg w schronisku PTTK Szwajcarka z psem
W schronisku PTTK Szwajcarka można nocować z psem w pokojach. Można też rozstawić się pod schroniskiem z namiotem i skorzystać z prysznica oraz wrzątku.
Nie znajdziecie tu wielu luksusów, a ciepła woda JEST… o ile nie ma na nią zbyt wielu chętnych. Mają za to pyszne naleśniki z cynamonem i niepowtarzalny klimat schroniska, a nie hotelu. Szwajcarka to pierwsze schronisko, w którym spałam, więc mam do niego ogromny sentyment. Łatwo i fajnie tu wracać.
Niezaprzeczalnym plusem jest położenie schroniska PTTK Szwajcarka. Leży 1,5 kilometra od Sokolika i Krzyżnej Góry, co pozwala zdobyć każdy wschód bez marudzenia, że daleko. Na Sokolik idzie się 40 minut żwawym tempem.
O której jest wschód słońca?
Warto sprawdzić to wcześniej, bo szkoda byłoby się spóźnić na taki spektakl. Godzina wschodu słońca zależy od wielu czynników – np. pory roku czy po prostu pogody.
Aby w pełni cieszyć się pięknem tego momentu, warto przyjść trochę wcześniej, w czasie tzw. „blue hour”, czyli około 30-40 minut przed samym wschodem słońca. To właśnie wtedy na niebie pojawiają się piękne kolory, które nadają okolicy magicznego klimatu.
Wschód słońca w górach – jak wyliczyć?
Ja mam na to dwa sposoby.
Pierwszym z nich jest ręczne wyliczenie godziny. W Google wpisuję na przykład „wschód słońca Śnieżka” i od wskazanej godziny odejmuję jeszcze 60 minut. Wychodzi mi ta godzina, na którą muszę pojawić się na miejscu, by nie przegapić najlepszego spektaklu. Zakładam, że mogę się troszkę spóźnić, zmęczyć na podejściu, więc planuję wędrówkę z lekkim zapasem czasu.
Drugi sposób to po prostu skorzystanie z aplikacji wyliczających wschody, zachody, świt i zmierzch. Takie aplikacje są popularne wśród fotografów krajobrazowych. Mi sprawdza się aplikacja „SunCalc”. Jest o tyle fajna, że pokazuje także miejsce/kierunek, w którym słońce wzejdzie lub zajdzie. To istotne, bo świt i zmierzch liczony jest od linii horyzontu. Jeśli na horyzoncie stoi zagajnik albo zabudowania, to promienie będą musiały wzejść wyżej, by nas dosięgnąć. Co za tym idzie, pierwsze minuty po wschodzie będziemy widzieć piękne kolory i spektakl na niebie, ale nie ujrzymy jeszcze tarczy słońca i nie dosięgną nas jeszcze jego promienie.
Wschód słońca na Sokoliku Dużym z psem w Rudawach Janowickich – relacja
Wyjazd o 13:00 w poniedziałek, z Wrocławia, pociągiem. W Trzcińsku jesteśmy chwilę po 15:00. Z przerwami na zdjęcia i zachwycanie się widokami docieramy do PTTK Szwajcarki tuż przed 17:00. Jeśli chcecie zjeść w schronisku, to upewnijcie się, że gdy dojedziecie bufet będzie otwarty. My gotujemy sobie sami i o 19:30 zalegamy na łóżkach w ramach siesty.
Następnego dnia o 6:30 jemy przekąskę. Jest styczeń, więc wschód słońca też jest późno – to działa na naszą korzyść. Ruszamy w zupełnej ciemności. Ziemia mieni się od mrozu jakby posypana brokatem. Na Sokoliku stajemy około 7:20. Właściwy wschód ma być o 7:50.
Na szczycie oprócz nas jest tylko jedna dziewczyna, którą poznaliśmy w drodze na szczyt. Poznajemy się, razem żartujemy, a więc umilamy sobie to stanie w miejscu przez kilkadziesiąt minut przy ujemnej temperaturze. Słońce pojawia się spóźnione o prawie 30 minut.
Grzejemy się w promieniach jeszcze prawie godzinę, nie chce nam się wracać. Cisza, która jest wokół uspokaja. Laserów nie było, trudno. Był mróz i czyste niebo. Schodzimy o 9:00 i mkniemy do schroniska – w brzuchach już burczy, pora zjeść porządne śniadanie.
Po odmeldowaniu się ze schroniska, około 11:00 ruszyliśmy w dalszą wędrówkę. Opiszę ją w jednym z następnych postów jeśli chcecie! Lajtowa trasa była wisienką na torcie epickiego poranka.
Przeczytaj post o drugim dniu wędrówki.
Ważne informacje o szczytach i trudnościach
Szlak na Sokolik Duży (642m n.p.m.), Rudawy Janowickie
To drugi najwyższy szczyt Rudaw Janowickich. Jest też jednym z najpopularniejszych szczytów w okolicy, zarówno w kontekście wędrówkowym, jak i wspinaczkowym. To tutaj pojawiali się w ramach treningów wybitni alpiniści i himalaiści z Lwowem, Kukuczką i Rutkiewicz na czele.
Walorów wizualnych widoków z Sokolika nie da się podważyć. To jeden z niewielu szczytów jakie znam, z którego rozpościera się panorama 360°. Widać stąd Rudawy Janowickie, Góry Kaczawskie, Karkonosze, Góry Kamienne… i inne odległe pasma majaczące gdzieś na horyzoncie. Jesienią i wczesną wiosną można tu doświadczyć zjawiska zwanego laserami. Dzieje się tak za sprawą połączenia mgieł i słońca, które przebija się od tyłu przez korony drzew.
Dojście na Sokolik nie sprawi absolutnie żadnego problemu nikomu, kto nie opuszczał lekcji WFu w szkole. Schody zaczynają się dopiero pod koniec i to DOSŁOWNIE! Na sam szczyt prowadzą kręte, strome i ciasne schodki. Zimą są oblodzone, dlatego warto zachować szczególną ostrożność.
Z racji tych schodków szczyt nie jest dla wszystkich. Odradzałabym wejście osobom z lękiem wysokości lub z dużymi psami (takimi, których nie da się wziąć pod pachę). O ile samo wejście nie sprawia kłopotu, o tyle na zejściu kolana mogą się ugiąć. Schody są „dziurawe”, niezabudowane, a ponadto niektóre są z ażurowej kratki.
Popularność tego miejsca sprawia, że na szczycie bywa bardzo dużo osób, a platforma jest mała. Bardzo mała. Dlatego polecam wybrać się tam w środku tygodnia albo w jakiś niepopularny weekend.
Tym, którzy nie czują się na siłach walczyć ze schodkami polecam siostrzany szczyt Sokolików, czyli…
Krzyżna Góra (654m n.p.m.), Rudawy Janowickie
Położona tuż obok Sokolików. Nie prowadzą na nią schodki, a żeby wejść na szczyt trzeba się wdrapać po skałkach. Gdy oblodzona – bywa niebezpieczna, ale i człowiek i pies poradzi sobie lepiej tam, niż ze schodami. Na szczycie jest jeszcze mniej miejsca, niż na Sokoliku.
Stoi tam też wielki, metalowy krzyż postawiony przez księżną Marię Annę Amalie z Hesji-Homburga, czyli żonę Wilhelma von Hohenzollerna – typka, który postawił Szwajcarkę i był właścicielem pobliskiego zamku, i bratem króla Prus też był. Napis na krzyżu głosi „Krzyża błogosławieństwo dla Wilhelma, jego potomnych i całej doliny„. No i stąd się wzięła nazwa Krzyżnej Góry.
Widoki ze szczytu to głównie panorama Karkonoszy i Gór Kaczawskich. Drzewa zasłaniają akurat wschodnią stronę, więc widoki mogą nie być tak spektakularne jak na Sokoliku i na pewno nie doświadczycie tu laserów. Ale nie ma tego złego – Krzyżna Góra wygrywa w kategorii zachodów! Warto tu zajrzeć choćby na jeden z dwóch słonecznych spektakli.
Cycki Bardotki w Rudawach Janowickich
Rudawskie Cycki, Janowickie Cycki, Cyce Rudaw, góry-cycki, Cycki Bardotki. Czy to niskich lotów technika sprzyjająca ściągnięciu Waszej uwagi? Ha, nic bardziej mylnego! Cycki w kontekście Rudaw Janowickich mają znaczenie unikatowe. Już tłumaczę! Sokolik to drugi najwyższy szczyt Rudaw Janowickich i góruje nad okolicą do spółki ze swoją siostrą – Krzyżną Górą. Dość powiedzieć, że dzięki swojemu charakterystycznemu wyglądowi nazywane są cyckami.
Gwarantuję Wam, że ich nie przegapicie. Nie da się ich pomylić!
Przywiozłam z tego wyjazdu piękne wspomnienia. Następnego dnia czekała nas krótka, słoneczna wędrówka powrotna. Jakoś trzeba było wrócić do Wrocławia ;) Przeczytaj post o drugim dniu wędrówki.
[…] wypadową na wszystkie najważniejsze szlaki Rudaw Janowickich, na przykład na Sokolik Duży, z którego widać panoramę 360 stopni. Startując spod schroniska obieramy kierunek na Lwią Górę i Starościńskie Skały, […]